Zdawać by się mogło, że sesja, podczas której radni zagłosować mają tylko nad projektem jednej, przewałkowanej dokładnie uchwały potrwa kilka, góra kilkanaście minut. Tymczasem samorządowcy z gminy Wasilków po raz kolejny udowodnili, że dobrze czują się w słownych potyczkach. Po dwóch godzinach obrad udało się zarządzić głosowanie. Wynik był nieco inny od tego z ostatniego poniedziałku.
14 września radni obradowali nad zmianami w uchwale, które przywróciłyby posiadaczom Karty Wasilkowianina zniżki na zakup biletów na drugą strefę taryfową BKM. Okazało się jednak, że władze Białegostoku odmówiły podpisania aneksu i nie zgadzają się, by mieszkańcy gminy płacili tylko złotówkę, jak wynikało to z uchwały podjętej w czerwcu.
Już wcześniej posiadacze Karty Wasilkowianina mogli liczyć na zniżki. Wysokość dopłat wynosiła: 15 zł w przypadku biletu miesięcznego ulgowego i 30 zł w przypadku biletu miesięcznego normalnego oraz odpowiednio 45 zł i 90 zł dla biletów trzymiesięcznych. Podjęcie nowej uchwały w czerwcu sprawiło jednak, że akt dotyczący ulg utracił moc. Burmistrz Wasilkowa zaproponował więc, aby zmienić czerwcową uchwałę w ten sposób, by przywrócić dotychczasowe ulgi.
W poniedziałek siedmiu radnych gminy Wasilków poparło ten pomysł, sześciu było „przeciw”, a jedna wstrzymała się od głosu. Już po zamknięciu obrad na jaw wyszło, że nie można ustalić, jak głosowali poszczególni samorządowcy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Głosowanie na sesji niezgodne z prawem. Nie wiadomo, kto był „za”, a kto „przeciw”
Przewodniczący Jarosław Zalejski zwołał więc nadzwyczajną sesję, która mogła wydawać się czystą formalnością. Chodziło o to, by radni zagłosowali imiennie. Dzisiejsze obrady trwały jednak dwie godziny. Każda ze stron sporu - samorządowcy popierający burmistrza i będący wobec niego w opozycji - nie szczędziła sobie „uprzejmości”.
- Atakujecie nas przez stronę urzędu miejskiego. Moja osoba została przez to zniesławiona. Obniża to moją wartość jako człowieka. Ja nigdy prawa nie złamałem - mówił Jarosław Zalejski. Chodziło tekst, który ukazał się na stronie wasilkow.pl i - zdaniem przewodniczącego - miał go przedstawiać w złym świetle.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ciąg dalszy ambarasu w Wasilkowie
- Mieszkańcy nie zasługują na wysłuchiwanie naszych wypluwin - stwierdziła radna Monika Targońska-Dakowicz. Jej wniosek o zamknięcie dyskusji nie znalazł jednak poparcia większości radnych.
- Półtora roku mija i nic się nie dzieje w sprawie cen biletów. Poncjusz Piłat umył sobie ręce - powiedział Jarosław Zalejski.
- Znów pan wygrał, przegrali mieszkańcy. Pan nie chciał wprowadzać biletów za złotówkę - zwrócił się do burmistrza wiceprzewodniczący rady Karol Krakowiecki.
- Nie jest to prawda - stwierdził Adrian Łuckiewicz. - Niech pan mnie nie porównuje do Piłata, bo ja pana do Judasza też nie porównuję - powiedział do Jarosława Zalejskiego.
- Pan zawsze chce być na górze. Tak bywa, że czasami trzeba być na dole - odparł przewodniczący.
Ponowny wniosek - tym razem Łukasza Bojanowskiego - o zamknięcie dyskusji również nie przeszedł.
Padła propozycja, aby przegłosować projekt uchwały zaproponowanej przez magistrat, a do sprawy cen biletów wrócić na jednej z najbliższych sesji. Rozwiązaniem miałoby być ujęcie ulg w formie widełek cen.
- Panie przewodniczący, zamierzam pana zaskoczyć. Uważam, że ten pomysł jest OK. I nie o to mi chodzi, kto jest na górze, a kto na dole. Akceptuję propozycję - powiedział Adrian Łuckiewicz. - Przegłosujmy to. Będziemy mieć też czas na przyjęcie uchwały widełkowej. A mieszkańcy będą mieli zniżki na autobusy od 1 października.
- Można jak widać się dogadać. Teraz będzie większe przyzwolenie na temat stawek. I nie róbcie państwo walki z radnymi - stwierdził Jarosław Zalejski.
W głosowaniu ośmiu radnych poparło projekt uchwały, sześciu wstrzymało się od głosu. Jedna osoba była nieobecna.
(pb)