„Gmina potrzebuje oszczędności, więc może radni powinni zrezygnować z pobierania pieniędzy” - zaproponował podczas ostatniej sesji rady miejskiej w Wasilkowie jeden z mieszkańców. „Nie ma takiej gminy, gdzie diet nie ma” - odparł przewodniczący.
W jednym z pierwszych punktów obrad, jeszcze przed debatą nad raportem o stanie gminy i udzieleniem burmistrzowi absolutorium, głos zabrał jeden z mieszkańców. Mężczyzna wyraził swoje niezadowolenie z postawy radnych. Powiedział też o nietypowym pomyśle.
- Bycie radnym to zaszczytny obowiązek. Zastanawiam się, czy nie byłoby bardziej transparentnie, gdyby radni pełnili tę funkcję nie pobierając żadnego wynagrodzenia. Byśmy mogli wam wierzyć, że działacie w imieniu mieszkańców. A tak wam nie wierzymy - oświadczył. - Mówię to do wszystkich. Gmina potrzebuje oszczędności. Już nie będę wytykał, czego nie zrobiliście, żeby tych oszczędności nie było. Ale jeżeli gmina jest zadłużona, a jest w tym udział radnych albo poprzedniego burmistrza, to może warto zastanowić się nad oszczędnościami. Wasze pobory wynoszą ponad 700 zł miesięcznie. To razem ok. 10 tys. złotych plus wynagrodzenie przewodniczącego. W skali roku daje to 135 tysięcy złotych - wyliczył.
Czytaj też: Radny wyjdzie z sesji? Straci 150 zł. Chyba, że np. pojedzie gasić pożar
Zaproponował, by radni zrezygnowali z pieniędzy, które otrzymują.
- Jeżeli potrzebujemy tych pieniędzy, to może do końca kadencji zdobylibyście się na to, żeby zrezygnować z pobierania tych pieniędzy. Wszyscy radni, jak mniemam są równi. To dlaczego wybieracie przewodniczącego? Prowadźcie sesje rotacyjnie. Dlaczego on ma mieć większe pobory niż inni. Wiem, że wszystko można to zbyć uśmiechami. Macie się zastanawiać nad udzieleniem absolutorium dla burmistrza. Jako mieszkańcy gminy Wasilków powinniśmy zastanowić się, czy wy jako rada zasługujecie, żeby wam udzielić absolutorium. Widzę tutaj tylko swary, a nie widzę współdziałania, żeby gmina się rozwijała - stwierdził mieszkaniec.
Do wypowiedzi mężczyzny odniósł się przewodniczący rady.
- Radny nie ma żadnego wynagrodzenia. To jest dieta. Wynagrodzenie ma burmistrz, bo jest pracownikiem urzędu. Nie ma takiej gminy, gdzie diet nie ma - powiedział Jarosław Zalejski. - Burmistrz jest wpierany przez radę w rzeczach, które są dobre dla gminy. Nie jesteśmy osobami, które będą ślepo głosować każdą uchwałę. Do każdego tematu podchodzimy rzeczowo. Może właśnie to jest dla niektórych nie do przyjęcia - podkreślił.
Zobacz też: Gorzkie słowa pod adresem burmistrza. Po nocnej sesji bez absolutorium i wotum zaufania
A co Wy sądzicie o pomyśle mieszkańca? Czy radnym nie należą się żadne pieniądze? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod tekstem.
(mik)