Uważam, że wszystko zostało zrobione na najwyższym poziomie. A jeśli ktoś chce składać jakieś doniesienia? Ja się tego nie obawiam - powiedział Piotr Bujwicki, zastępca burmistrza Wasilkowa, odnosząc się do ustaleń komisji rewizyjnej w sprawie montażu lamp ulicznych przy ulicy Grodzieńskiej.
{ads3}
Przypomnijmy, pod koniec stycznia okazało się, że gmina Wasilków będzie prawdopodobnie musiała zapłacić za ponowny montaż lamp oświetleniowych przy ul. Grodzieńskiej. Oświetlenie powstało jeszcze zanim przystąpiono do trwających obecnie prac remontowych na odcinku od ul. Polnej do Zajęczej.
CZYTAJ WIĘCEJ: 200 tysięcy wyrzucone w błoto? Sprawę lamp ulicznych ma wyjaśnić komisja rewizyjna
Niegospodarność i niecelowość - takie zarzuty postawiła wobec inwestycji komisja rewizyjna. Przewodniczący rady miejskiej Jarosław Zalejski w najbliższych dniach ma podjąć decyzję o powiadomieniu o całej sprawie odpowiednich służb.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy Piotra Bujwickiego, byłego zastępcę burmistrza Wasilkowa.
- My na ten rok przewidzieliśmy, że te lampy będą do przestawienia na końcowym etapie inwestycji. Wynikało to z faktu, że zakład energetyczny przystąpił do demontażu linii komunalnej. Nie wiadomo było, kiedy to nastąpi, a miało to być jeszcze jesienią ubiegłego roku. Tak więc przez pół roku, albo dłużej mieszkańcy na dość długim odcinku nie mieliby oświetlenia ulicznego. Mieliśmy wycenę, że koszt robót związanych z przestawieniem i regulacją lamp będzie kosztował około 60 tys. zł - wyjaśnił były włodarz.
Dodał, że oświetlenie przygotowywał projektant z uprawnieniami, firma Rosa, które też dobierała lampy w Sokółce.
- Co do całego zamieszania - myślę, że to swoisty syndrom nowej władzy, że trzeba coś na siłę znaleźć na swoich poprzedników. Życzę, aby oni zrealizowali jak najwięcej inwestycji takich jak kończąca się przebudowa ulic Białostockiej i Grodzieńskiej. Jestem przekonany, że zrobiliśmy wszystko po gospodarsku, z doświadczeniem i w sposób przemyślany. Chodziło też o to, że jeśli lampy nie zostaną zamontowane na czas, cała ta inwestycja może nie być zrealizowana, a środki unijne mogłyby przepaść. Termin rozliczenia to jesień tego roku, a inwestycja jest naprawdę złożona. Harmonogram prac wymuszał na nas takie, a nie inne postępowanie. Uważam, że wszystko zostało zrobione na najwyższym poziomie. A jeśli ktoś chce składać jakieś doniesienia? Ja się tego nie obawiam - dodał Piotr Bujwicki.
(pb)