W poprzedniej części przedstawiliśmy Podlaskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Trzaskawica". Dziś dalszy ciąg opowieści o podlaskich wojach z Załuk koło Walił.
Rekonstrukcje historyczne stają się zarówno w Polsce, jak i Europie coraz bardziej popularne. Festiwali czy zlotów jest tyle, że co tydzień można gdzieś jechać i bawić się z przyjaciółmi.
- Jeździmy na najważniejsze festiwale w Polsce, takie jak Wolin czy Trzcinica. I tam zdobywamy często nagrody w turniejach, bo nasza drużyna prezentuje naprawdę wysoki poziom indywidualnych umiejętności szermierczych. W bitwach i turniejach grupowych idzie nam nieco gorzej, ale pracujemy nad tym – podkreśla Mariusz Konieczny, prezes Podlaskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „Trzaskawica".
Największym zlotem w naszym regionie jest Zlot Słowian, Wikingów i Bałtów w Drohiczynie.
- Od wielu lat wspomagamy organizatora w tej cennej inicjatywie. Swego czasu jeździliśmy na Litwę czy do Czech, ale ostatnio preferujemy imprezy w Polsce. Organizujemy też własną imprezę: „Borsucza Nora", skierowaną do najprawdziwszych twardzieli. Przyjeżdżają do nas ludzie szukający mocnych wrażeń. Dzięki uprzejmości Nadleśnictwa Waliły realizujemy przemarsze przez bagna, manewry przy księżycu czy „polowania” o świcie - mówi prezes „Trzaskawicy".
Aktywnych wojów działa w drużynie „Trzaskawica" dwunastu. Są również wśród nich również dziewczyny.
- Oczywiście, że mogą uczestniczyć w naszych zmaganiach... Mało tego - są bardzo pożądane! Nie tylko ze względu na urodę, ale też są świetnymi rzemieślnikami, wspaniale gotują i pięknie śpiewają – mówi wojewoda Świtowoj. Co więcej - dziewczyny z „Trzaskawicy" strzelają także z łuku i uczestniczą w potyczkach.
Jak w każdym hobby, i tutaj są konieczne wydatki. Wykonanie stroju wiąże się zakupem choćby lnu czy wełny.
- Potrzebne są buty, koce czy miski, jednak to nie są duże sumy - mówi wódz Świtowoj. - Wszystko zależy od tego, kogo sobie umyślimy do odtwórstwa. Jeden chce być księciem i musi wydać dużo na srebrne ozdoby czy wyposażenie obozowiska. Inny zostanie żebrakiem i wystarczy mu parę znoszonych łachmanów i drewniana miska. Strój podstawowy powinien się zamknąć w pięciuset złotych. Wyposażenie wojownika, czyli, hełm, włócznia, przeszywanica i rękawice, czyli najtańsza możliwość, to dodatkowo około tysiąca złotych. Należy też pamiętać o posłaniu, namiocie, krzesiwie, nożu i tysiącu detali, które są potrzebne, by komfortowo spędzić czas na festiwalu czy wyprawie. Pamiętajmy, że nie wszystko musi być naraz. Po kolei gromadzimy, co potrzebne, zwłaszcza gdy zakładamy, że to pasja na lata.
Jakie plany na przyszłość ma Podlaskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Trzaskawica"?
- To zwiększanie składu osobowego i nieustanne podwyższanie poziomu rekonstrukcji – mówi Mariusz Konieczny. - Plan festiwali jest napięty i liczymy na nasze żony, że jakoś nam wybaczą brak obecności w domu i zaniedbane obejścia... - podkreśla prezes stowarzyszenia. - Prócz stałych pozycji wyjazdowych, bardzo ciekawą propozycją jest rocznicowa Bitwa nad Bugiem w Hrubieszowie 21 lipca - 22 lipca 2018 roku (inscenizacja stoczonej 22 lipca 1018 r. przez wojska Bolesława Chrobrego z wojskami Jarosława Mądrego, księcia kijowskiego). To wydarzenie historyczne, które pomogło w budowie potęgi państwa pierwszych Piastów. W wydarzeniu organizowanym przez władze lokalne, instytucje związane z Hrubieszowem oraz grupy rekonstrukcji historycznej udział wezmą odtwórcy z Polski i innych państw.
Czytaj część pierwszą: Wojowie z Załuk odtwarzają życie na Podlasiu sprzed tysiąca lat [FOTO].
(ren)