Nasi Czytelnicy z dużym zainteresowanie śledzili losy uprowadzonej Amelki i jej 25-letniej matki, która pochodzi prawdopodobnie z gminy Wasilków. Po uwolnieniu zakładniczek mnożyć zaczęły się wątpliwości, co chwila pojawiały się różne, często sprzeczne ze sobą informacje. Jak było naprawdę? To będzie ustalał sąd. My natomiast raz jeszcze przypominamy wydarzenia z ostatnich dni.
Porwanie nastąpiło w Białymstoku. Przebieg zdarzeń był prawdopodobnie następujący:
To był czwartek. Około godziny 10 25-letnia Natalia zaparkowała samochód przy bloku nr 47 na Dziesięcinach w Białymstoku. Z pojazdu wysadziła swoją córeczkę, 3-letnią Amelkę. Prawdopodobnie za około pół godziny młoda matka chciała spotkać się z koleżanką na siłowni. Dzieckiem zająć miała się w tym czasie babcia kobiety. Według ustaleń policjantów i relacji naocznych świadków, w tym prababci Amelki, do dziecka i jego matki podjechał nagle zielony citroen c4 xsara picasso. Kilkanaście minut później było to najbardziej poszukiwane auto w całym województwie. Z pojazdu wysiadło dwóch zamaskowanych napastników. Siłą wciągnęli Amelkę i Natalię do środka.
Zgłoszenie o uprowadzeniu trafiło do białostockich policjantów. Reakcja była szybka. Do mediów niemal natychmiast trafił komunikat o poszukiwanym samochodzie wraz z numerami rejestracyjnymi. Internet w viralowym tempie obiega informacja o porwaniu.
Co robili w tym czasie porywacze? Prawdopodobnie pojechali na ulicę Cedrową. To zaledwie kilka przecznic od bloku na Dziesięcinach. Tam wjechali w wąską drogę pomiędzy domami jednorodzinnymi. Citroena zaparkowali pod ścianą garaży. Możliwe, że właśnie tutaj przesiedli się do innego auta i opuścili Białystok.
Citroen stał w miejscu, w którym ciężko go było wypatrzeć. Informacja o tym, że policjanci znaleźli pusty pojazd pojawiła się około godziny 12. Szybko na jaw wyszło też, że auto dzień wcześniej wypożyczył w Łomży Cezary R., ojciec Amelki i mąż Natalii, mieszkający w Niemczech. Pojawiły się też doniesienia o tym, że kobieta z dzieckiem uciekła od mężczyzny do Polski, ponieważ ten dopuszczać się miał znęcania.
W regionie trwała w tym czasie obława. Na drogach rozstawiane zostały posterunki blokadowe. Policjanci, uzbrojeni w długą broń, kontrolowali pojazdy. Jak powiedział później na antenie Polskiego Radia Białystok, wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński, mundurowi od początku przyjęli wersję dotyczącą porwania związanego z konfliktem rodzinnym. Ojciec dziecka rok wcześniej miał bowiem starać się o przewiezienie córki do Niemiec. Nie zgodziły się na to jednak białostockie sądy.
W czwartek po południu uruchomiona została procedura Child Alert. Wizerunek Amelki obiegł cały kraj. W akcję pościgową włączyły się m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Śledcze Policji, Straż Graniczna oraz policjanci z województw warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. Region patrolowały śmigłowiec SG oraz nowy policyjny Black Hawk.
Podobno jedną z maszyn w trakcie ucieczki dostrzegli Cezary R. i jego kompan. Być może już wtedy jeden z nich przestał wierzyć w powodzenie planu. Porywacze noc wraz z zakładniczkami spędzili w lesie na terenie województwa warmińsko-mazurskiego.
W piątek ruszyli w dalszą drogę. Sprawy zaczęły się jednak komplikować. Wspólnik ojca Amelki prawdopodobnie chciał się wycofać z akcji. Pomiędzy mężczyznami miało dojść do sporu. Być może nawet użyty został gaz pieprzowy.
Postronne osoby w okolicach Ostrołęki rozpoznały Cezarego R. oraz Amelkę i jej matkę. Powiadomieni zostali policjanci. Zakładniczki zostały uwolnione, a porywacze trafili w ręce służb. Portal moja-ostroleka.pl opublikował zdjęcia opla astry, którym mieli poruszać się przestępcy.
Amelka i jej matka Natalia są całe i zdrowe. Policjanci przewożą je do tzw. niebieskiego pokoju w Komendzie Powiatowej Policji w Ostrołęce. Tam 3-latka je posiłek, który sama sobie zażyczyła. Nocą matka z córką wracają do Białegostoku. Po czynnościach w Prokuraturze Okręgowej wracają do domu.
Noc w policyjnym areszcie spędzają natomiast Cezary R. i jego wspólnik. W sobotę - zakuci w tzw. gejsze - trafiają do prokuratury. Obaj słyszą zarzut bezprawnego pozbawienia wolności Natalii B. oraz małoletniej Amelii. Ojciec dziecka całkiem chętnie spogląda w obiektywy kamer i aparatów, a reporterom TVN 24 mówi, że wszystko jest dobrze. Śledczy ustalają, że mężczyźni porwanie prawdopodobnie przygotowywali od dłuższego czasu. Obserwowali między innymi okolice osiedla Dziesięciny. Niewykluczone, że Cezary R. zapłacił kompanowi nawet kilka tysięcy złotych.
Krótko po zatrzymaniu TVP Info emituje rozmowę z Markiem M., który przedstawia się jako mediator biorący udział w rozmowach z Cezarym R. Mężczyzna twierdzi m. in. że to Natalia i jej matka uprowadziły dwa lata temu Amelkę do Polski. Zapewnia też, że 25-latka do citroena wsiadła dobrowolnie, a informacje o użyciu siły są zmyślone. Zbliżoną linię obrony w rozmowach ze śledczymi przyjmuje Cezary R. Szybko okazuje się jednak, że rzekomy mediator wcale nie brał udział w czynnościach policji (potwierdza to w rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski rzecznik Komendanta Głównego Policji). Co więcej, nieoficjalnie mówi się, że może być związany ze środowiskiem Dzielny Tata, z którym związki również miałby mieć Cezary R. To ruch ojców, którzy twierdzą, że byłe partnerki utrudniają im kontakty z dziećmi. Dziennikarz RMF FM ustala nieoficjalnie, że 25-letnia Natalia przed prokuratorami zaprzecza, iż z własnej nieprzymuszonej woli znalazła się w pojeździe z Cezarym R.
W niedzielę Sąd Rejonowy w Białymstoku postanawia o 3-miesięcznym tymczasowym aresztowaniu ojca Amelki i jego wspólnika. Cezary R. składa przed sądem obszerne wyjaśnienia. Tłumaczy, że jego działania były podyktowane chęcią czynienia dobrze zarówno żonie, jak i córce. Drugi z podejrzanych częściowo przyznaje się do zarzucanych czynów i składa bardzo krótkie wyjaśnienia. Po południu obaj panowie trafiają na „salony” Aresztu Śledczego przy ulicy Kopernika. Najprawdopodobniej przebywać będą tam co najmniej do czerwca.
Co grozi w Polsce za wciągnięcie w środku dnia siłą do samochodu kobiety z dzieckiem i przetrzymywanie ich przez kilkadziesiąt godzin?
Kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
- brzmi art. 189 Kodeksu karnego. Polski ustawodawca wyższą karę przewiduje za m. in. rozbój, fałszowanie środków płatniczych, posiadanie znacznej ilości narkotyków czy nieumyślne spowodowanie wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym...
Materiał powstał na podstawie informacji podawanych przez policję, Podlaskie Biuro Wywiadu Detektywistycznego, TVP Info, TVN 24, RMF FM, Wirtualną Polskę, Polskie Radio Białystok oraz portale moja-ostroleka.pl i Knyszynska.eu. Powyższy tekst przedstawia jedynie możliwą, prawdopodobną wersje wydarzeń. Niewykluczone, że ostateczne ustalenia sądu mogą być nieco odmienne.
(mik)