Porażką zakończył się dziś wyjazdowy mecz ekipy z Czarnej Białostockiej do Śniadowa.
- Nie chciałbym się powtarzać, bo mówiłem to już kilka razy - że czujemy sportową złość. Dziś najbardziej szkoda mi moich zawodników, bo nie zasłużyli na przegraną. Pojechaliśmy do wicelidera na bardzo ważny mecz o cenne punkty. Uważam, że byliśmy troszeczkę lepszym zespołem. Tak wynikało z przebiegu całego spotkania. Generalnie jednak mecz był na remis. Nieprzypadkowo spotkały się dziś dwie drużyny, które straciły najmniej bramek w lidze. Niestety, zdarzyła się nam praktycznie kopia sytuacji ze spotkania, które przegraliśmy u siebie. Też ponieśliśmy porażkę ze Śniadowem 0:1. Praktycznie z połowy boiska wybity został rzut wolny, na tzw. aferę. Wygraliśmy pojedynek główkowy, ale piłka spadła przed 16 metrem, zupełnie przypadkowo pod nogi zawodnika gospodarzy. Padło uderzenie nie do obrony - mówi Mateusz Woroniecki, trener Czarnych. - Mieliśmy swoje sytuacje, przy piłce utrzymywaliśmy się nawet lepiej niż nasi rywale. Oni strzelili bramkę i potem bronili się zawzięcie. Osiągnęli swój cel. My mieliśmy jeszcze w doliczonym czasie gry rzut wolny pośredni z piątego metra. Zawodnicy jednak nie dogadali się jak to rozegrać i z nieporozumienia piłka nie wpadła do siatki przeciwników. Nie mogę dziś odmówić walki, zaangażowania i chęci zwycięstwa, ale po raz kolejny punkty znalazły się u przeciwnika. Dziś na porażkę nie zasłużyliśmy - dodaje.
Po dzisiejszym spotkaniu Czarni są na czwartym miejscu w tabeli okręgówki z dorobkiem 30 punktów. W następnym meczu zmierzą się u siebie z sąsiadem zza miedzy - Sokołem 1946 Sokółka.
(pb)