Od początku kadencji burmistrza Wasilkowa minęło już dwa i pół roku. Adrian Łuckiewicz jest przekonany, że w tym czasie wspólnie z całym zespołem zrobił bardzo dużo. Samorządowca cieszą realizowane inwestycje i programy oraz rosnące wpływy do budżetu. Jak sam jednak mówi, działalność w samorządzie to „nie jest obszar usłany różami”. Do niełatwych należą chociażby relacje z radą miejską, która nie zawsze jest przekonana do proponowanych rozwiązań. Włodarz w rozmowie z nami zdradził, kto jego zdaniem jest liderem wasilkowskiej opozycji. Opowiedział również, jak zmieniła się jego praca w związku z pandemią koronawirusa. Burmistrza zapytaliśmy też, co stoi za tak dynamicznym rozwojem gminy.
Jest pan już burmistrzem od około dwóch i pół roku, więc połowa kadencji za panem. Co pozytywnego przez ten czas udało się zrobić na rzecz gminy Wasilków i jej mieszkańców?
Uważam, że przez ten czas wspólnie z całym zespołem zrobiliśmy bardzo dużo. Wprowadziliśmy Kartę Wasilkowianina. Dała ona konkretne benefity naszym mieszkańcom – tańsze bilety długookresowe na komunikację publiczną, dopłaty do opłat za żłobki. Karta zapewnia również tańsze usługi u naszych przedsiębiorców, a jednocześnie ich promuje. Dodatkowo motywujemy mieszkańców, by składając zeznanie PIT wskazywali miejsce zamieszkania w gminie Wasilków.
Zainicjowaliśmy również Loterię PIT-ową. W czwartek, 10 czerwca, podsumowaliśmy trzecią już edycję i miałem okazję wręczyć nagrody zwycięzcom. Loteria z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Dane uzyskane dzięki uprzejmości Drugiego Urzędu Skarbowego w Białymstoku wskazują, że następuje istotny wzrost liczby podatników podatku dochodowego od osób fizycznych w naszej gminie. To wzrost na poziomie, którego nigdy nie notowaliśmy w historii. Mieszkańców przybywa, ale dotychczas wzrost następował na poziomie 100 – 200 podatników. Natomiast po pierwszej edycji mamy 1,1 tys., a po drugiej 700 nowych podatników.
Bardzo się cieszę, że obecnie przebudowywane jest skrzyżowanie ulic Polnej i Kościelnej w Wasilkowie. Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej sygnalizowałem, że to nowe centrum miasta i to tam trzeba realizować inwestycje. Oprócz ronda powstanie tam też niebawem „zielony przystanek” komunikacji miejskiej. Znacznie poprawi się bezpieczeństwo i wzrośnie liczba miejsc parkingowych. W przyszłości planujemy tam również zlokalizowanie stacji BiKeRa. Sukcesem jest też z pewnością dokończenie rozpoczętej przez poprzedniego burmistrza rozbudowy głównych ulic w Wasilkowie.
Pozyskaliśmy środki na fragment ulicy Białostockiej i wymieniliśmy nawierzchnię. Do zrobienia zostało jeszcze częściowo oświetlenie na odcinku od osiedla Dolina Cisów do Wodociągów Białostockich, ale to też niebawem nastąpi. Myślę, że zrobimy to jeszcze w tym roku. Istotną inwestycją była również budowa ulicy 3 Maja w Nowodworcach. Doprowadzona do gminy została nowa linia BKM nr 108, która łączy Nowodworce, Wasilków i Białystok. Stworzyliśmy także jako samorząd wewnętrzną komunikację publiczną obejmującą linie W1 i W2, które skomunikowały ze sobą Wasilków, Studzianki, Dąbrówki, Rybniki, Katrynkę, Sochonie, Jurowce, Mostek, Wólkę Przedmieście, Wólkę Poduchowną, Woroszyły.
Sporo jest pozytywnych kwestii, o których można by mówić. Są też mniejsze sukcesy, które również cieszą. Chociażby niedawno miałem okazję podpisywać z wicemarszałkiem Stanisławem Derehajło umowy na środki z Programu Odnowy Wsi. To też bardzo ważne projekty dla naszej lokalnej społeczności. Często te zadania nie są kosztowne – np. budowa wiaty, zakup strojów dla zespołów, akcesoriów kuchennych czy stołu bilardowego. Dzięki temu stwarzamy jednak pole do integracji naszej społeczności. Rozwinęliśmy też znacząco budżet obywatelski. Początkowo środki na ten cel wynosiły 180 tys. zł, a projekty mogły być realizowane tylko w Wasilkowie. Obecnie realizujemy budżet obywatelski na poziomie pół miliona złotych, włączyliśmy do niego tereny wiejskie oraz stworzyliśmy część obejmującą zielony budżet.
Karta Wasilkowianina, samorządowe becikowe, Loteria PIT-owa. Te inicjatywy pochłaniają sporo pieniędzy, ale – jak sam pan wielokrotnie podkreślał – ich cel to właśnie zwiększenie wpływów do budżetu poprzez zachęcenie mieszkańców do wskazywania przy rozliczaniu PIT-u miejsca zamieszkania w gminie Wasilków. Czy ten cel jest rzeczywiście osiągany? Jak zmienił się stan gminnych finansów od wprowadzenia tych programów?
Jestem przekonany, że realizujemy ten cel. Analizując dane z budżetu, można zauważyć, że wpływy rosną. W modelu, który przyjęliśmy, wszyscy są zwycięzcami. Mieszkańcy mają tańsze usługi u przedsiębiorców, tańsze bilety autobusowe, dopłaty do żłobków prywatnych, mogą też zdobyć nagrody w loterii. Działamy też na rzecz wzrostu dzietności, która w skali kraju jest wyzwaniem. Wprowadziliśmy w tym roku samorządowe becikowe w wysokości 1500 zł na dziecko. Wygrywamy również jako samorząd, bo rosną wpływy podatkowe. Pomimo pandemii, pomimo uszczuplenia wpływów poprzez obniżenie stawki podatku dochodowego i zwolnienie osób do 26. roku życia, z prognozy Ministerstwa Finansów wynika, że w tym roku w budżecie mamy 3 miliony złotych więcej z PIT-u. Teraz taka sytuacja jest rzadko spotykana w samorządach.
Jeżeli o finansach już mowa, to jednym z filarów pańskiego programu wyborczego w 2018 roku był „dostęp do większej liczby miejsc i lepiej płatnej pracy na terenie gminy”. Jakie działania podjął pan w tym zakresie? Co udało się zrobić w tej sprawie?
Działania w tym zakresie są szerokie. Powołałem radę przedsiębiorczości, która wspiera działania proprzedsiębiorcze.
W jaki sposób na przykład?
Jedną z rekomendacji tego gremium było, by przedsiębiorcom, którzy odczuli negatywne skutki pandemii koronawirusa, przyznać ulgi, zwalniając ich od podatku od nieruchomości. Rada miejska przyjęła stosowne uchwały. Również jako burmistrz rozpatruję indywidualne sytuacje przedsiębiorców i jeżeli zaistnieją przesłanki do udzielenia ulg, to staram się podchodzić do tego przychylnie.
A jeżeli chodzi o działania nie związane z pandemią?
Bardzo istotną rzeczą na pewno jest wprowadzenie jednych z najniższych stawek podatku od środków transportowych w województwie podlaskim. Również konsultowałem to z radą przedsiębiorczości, odzew był pozytywny. Tworzymy też plan zagospodarowania przestrzennego obejmujący ulicę Supraślską. Będzie tam ponad 60 hektarów terenów inwestycyjnych. Rozmawiam także z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa o 15 hektarach w pobliżu ulicy Wojtachowskiej, które moim zdaniem są również świetnymi terenami inwestycyjnymi. Uważam także, że w związku z planami modernizacji sieci kolejowej oraz budowy drogi S19 przed leżącymi w ich pobliżu działkami otwierają się fantastyczne perspektywy. Choć nie należą one do gminy, to będziemy pracowali nad tym, by wykorzystać ich potencjał. Przygotowujemy się również do przedłożenia radzie miejskiej projektu uchwały, który zakłada możliwości czasowego zwolnienia z podatku od nieruchomości uzależnioną od zwiększenia liczby miejsc pracy w danym zakładzie. Chcemy bowiem stymulować rozwój i inwestycje na terenie gminy Wasilków.
Sporo mówił pan o pozytywach, ale działalność w samorządzie to nie zawsze sukcesy. Traktuje pan jako niepowodzenie sytuację, w której wciąż nie udało się panu przekonać rady miejskiej do urealnienia wysokości opłaty za śmieci? Wierzy pan, że to się jeszcze uda? Ostatnio większość opozycyjna nie chciała nawet o tym rozmawiać i ten punkt zniknął z porządku obrad.
Działalność w samorządzie to na pewno nie obszar usłany różami. W pełni się z tym zgadzam. Jeżeli chodzi o stawki, to finalnie nie doprowadziliśmy ich do pożądanego poziomu. Można mówić o połowicznym sukcesie. Stawki podniesiono bowiem z 12 na 20 złotych. Pełne bilansowanie zapewniałoby jednak 23 zł od osoby. Wykonaliśmy dużą pracę informacyjną i edukacyjną. Chcieliśmy uświadomić, że system gospodarowania odpadami komunalnymi musi się bilansować, co wprost wynika z przepisów prawa oraz pokazać, co tracimy, jeśli się tak nie dzieje. Faktycznie w tym momencie nie mam większości w radzie miejskiej. Widać, że opozycja jest dosyć mocno skonsolidowana. O zdjęcie tego punktu z porządku obrad wnioskował lider naszej wasilkowskiej opozycji radny Piotr Półtorak, członek Prawa i Sprawiedliwości. Wokół niego skupiła się w mojej ocenie większość wasilkowskiej opozycji i realizuje cele, które ten radny wyznacza. Uważam, że to on określa sposób głosowania i zachowania większości rady miejskiej oraz to kto jakie funkcje w niej obejmuje bądź traci.
Będzie pan jeszcze próbował przekonać radnych do urealnienia stawki?
Projekt uchwały przedłożyłem w ślad za uchwałą Regionalnej Izby Obrachunkowej, która wskazała, że system powinien się bilansować, a stawka powinna wynosić 23 zł.. Na ten moment zostawiamy ten temat. Zobaczymy jednak, co przyniesie przyszłość.
Część radnych twierdzi, że choć ustawa nakazuje bilansować system gospodarowania odpadami komunalnymi, to za lekceważenie tego obowiązku nie grożą żadne sankcje. Czy rzeczywiście tak jest? W końcu rozmawiamy o finansach publicznych.
Paradoks polskiego prawa jest taki, że sankcje nie grożą dopóki nie zapadnie wyrok, który tworzy pewien precedens. Do tej pory radnego nigdy nie skazano w żaden sposób za podejmowanie uchwały czy naruszanie dyscypliny finansów publicznych. Rzeczywistość jest jednak dynamiczna i nie wiemy, co przyniesie. Prawo często ma luki i to moim zdaniem jest problem oraz swego rodzaju bariera. To trochę takie zaklinanie rzeczywistości. Z jednej strony system ma się sam bilansować, a samorządy mają w tym tylko pośredniczyć. Z drugiej jednak na szczeblu centralnym zapadają różne decyzje, np. związane z większą ilością pojemników do segregacji, które siłą rzeczy prowadzą do wzrostu cen. Na terenie Polski jest tylko dziewięć spalarni, Warszawa w ogóle nie ma takiej instalacji. To powoduje, że ten rynek funkcjonuje w taki sposób. Jako samorząd mamy na to znikomy wpływ. Mimo to musimy podołać zadaniu polegającemu na skojarzeniu mieszkańca z firmą oraz dbaniu o bilansowanie się systemu. Mam świadomość, że część radnych chce na tym wszystkim ugrać kapitał polityczny. To nośne hasło, że coś komuś podnosimy. Prawo jednak w tej kwestii jest jasne. Patrząc z innej strony, uważam za sukces to, że przez trzy lata uchwalaliśmy budżet bez podnoszenia podatku od nieruchomości. Jesteśmy chyba jednym z niewielu samorządów, którym się to udało. Nasze stawki są jednymi z najniższych w powiecie białostockim, choć ceny i płaca minimalna istotnie wzrosły.
Pan, jeszcze jako radny w ubiegłej kadencji, też był w opozycji do ówczesnego burmistrza i niejednokrotnie negował jego inicjatywy. Teraz krytykuje pan obecną opozycję za głosowanie przeciwko niektórym projektom uchwał. Nie ma w tym jakiejś niekonsekwencji?
Na czym miałaby ona polegać?
Chociażby niektórzy radni przy głosowaniu w sprawie opłat za śmieci wskazywali, że kiedyś, w podobnej sytuacji też pan był przeciw.
Przyznaję, że wtedy faktycznie głosowałem przeciw. Były to początki mojej działalności w samorządzie. Wówczas realia były takie, że nie istniała ze strony mojego poprzednika specjalna potrzeba rozmów, tłumaczenia. Miał pełną większość, widocznie nie dostrzegał takiej konieczności. Z perspektywy wiedzy i doświadczenia, które mam teraz, obecnie głosowałbym inaczej. Każdy podejmuje decyzje. Grunt, żeby wyciągać z nich wnioski.
Jak oceniłby pan – w porównaniu do poprzedniej kadencji – jakość relacji pomiędzy burmistrzem a radą miejską?
Uwidacznia to bardzo dobrze chociażby temat opłat za śmieci. Wówczas przed przyjęciem stawek nie było dodatkowych spotkań, przedstawiania kalkulacji. Projekt uchwały trafił do komisji. O tym, że będzie głosowany dowiedziałem się z harmonogramu, który wówczas otrzymywaliśmy jako radni pisemnie. Rada go przegłosowała i tyle. My natomiast w tej kadencji w sprawie stawek zorganizowaliśmy około dwudziestu spotkań z radnymi. Wszystko tłumaczyliśmy, analizowaliśmy różne systemy. Myślę, że pod kątem wiedzy jesteśmy, i radni w sumie też powinni być, ekspertami w zakresie tych opłat i systemu. Naprawdę włożyliśmy tytaniczną pracę w to, aby wszystko wytłumaczyć. Często jednak czynniki polityczne bardziej skutecznie wpływają na radnych niż czynniki merytoryczne.
Obserwując pańską działalność jako burmistrza, można odnieść wrażenie, że raczej stroni pan – jak to sam kiedyś określił – od wielkiej polityki i stara się nie opowiadać po żadnej ze stron krajowej sceny politycznej. Nie wszyscy pana koledzy wójtowie, burmistrzowie i prezydenci się tak zachowują. Przykładów nie trzeba daleko szukać, bo w okolicy mamy ich całkiem sporo. Postawa, którą pan przyjmuje, ułatwia czy raczej utrudnia działalność w samorządzie?
To zależy. Angażując się w działalność samorządową zawsze zakładałem, że chcę współpracować z ludźmi z od lewej do prawej strony. Moim zdaniem w samorządzie nie jest kluczowe, jakie mamy poglądy polityczne. Ważne, abyśmy się wzajemnie szanowali. W samorządzie bardziej istotne jest to, jaką inwestycję zrealizujemy, gdzie znajdziemy oszczędności, gdzie podniesiemy wydatki, którą drogę czy który chodnik zrobimy, jakie rozwiązania wprowadzimy. Tego powinna dotyczyć dyskusja w samorządzie. Jeśli nie zgadzamy się z jakimiś propozycjami, to rozmowa musi być konstruktywna, trzeba zaproponować coś innego. Chociażby w dialogu dotyczącym stawek za śmieci innych propozycji niż burmistrza nie było. Czy unikanie polityki w samorządzie jest dobre czy złe? Na pewno nie da się określać rzeczywistości w takich kategoriach, że coś jest tylko białe albo czarne. Każdy sposób działalności niesie za sobą pewne korzyści, jak i ryzyka.
Podczas pańskiej kadencji doszło do niebywałej sytuacji. Pandemia koronawirusa to także spore wyzwanie dla samorządu. Jak w tym czasie zmieniła się praca burmistrza? Czego wymagał czy może nadal wymaga od pana ten okres?
Na pewno w istotny sposób zmieniło to nasze realia. Od osób pełniących funkcje wykonawcze w samorządach wymaga to niesamowitej elastyczności i niejednokrotnie bardzo szybkiego podejmowania decyzji. Rzeczywistość jest niesamowicie płynna. Podam taki przykład. 29 maja chcieliśmy zorganizować Dni Wasilkowa. O ile regulacje na to początkowo pozwalały, to po kilku dniach się one zmieniły. Często było tak, że jednego dnia w mediach występuje premier czy minister i swoimi decyzjami kompletnie zmienia rzeczywistość, a my musimy się do tego dostosowywać. Tak było od samego początku pandemii. Musieliśmy też zamykać i otwierać placówki edukacyjne. Ten czas na pewno wymagał i nadal wymaga dużej elastyczności i sprawności w podejmowaniu decyzji.
Wspomniał pan o Dniach Wasilkowa. Niektóre samorządy już zaczynają organizować większe imprezy. Czy jest szansa, że w mieście w tym roku odbędzie się duże plenerowe wydarzenie kulturalne?
Jeszcze zobaczymy. Na razie z racji na realia zorganizowaliśmy szereg mniejszych inicjatyw. Dopiero podczas tej kadencji został dostrzeżony potencjał organizowania imprez na osiedlu czy w mniejszych społecznościach. Dwa lata temu po raz pierwszy zorganizowaliśmy wydarzenie na osiedlu Lisia Góra. Rok temu zadebiutowaliśmy w Dolinie Cisów i na Osiedlu Leśnym. Widzę duży potencjał takich imprez, które mamy na wyciągnięcie ręki, czyli wychodzimy z domu i tuż obok mamy wydarzenie kulturalne. Zapewnia to dużą frekwencję i zaangażowanie poszczególnych społeczności. Po zorganizowaniu pierwszego wydarzenia w Dolinie Cisów, czyli pokazów piłki nożnej i kina plenerowego, mieszkańcy mówili, że w końcu czują, iż są w Wasilkowie. To było dla mnie bardzo budujące.
Czyli stawia pan na integrację mieszkańców. Bo do niedawna Dolina Cisów była postrzegana jako sypialnia Białegostoku.
Integracja jest bardzo ważna. To istotne, abyśmy identyfikowali się z miejscem, w którym mieszkamy, współdziałali z naszymi sąsiadami i dbali o nasze relacje, co jest wyzwaniem w dobie pandemii. Warto też mieć świadomość, że jeśli identyfikujemy się z gminą poprzez chociażby płacenie na jej rzecz podatków, to dzięki temu szybciej powstaną drogi, oświetlenie uliczne, łatwiej będzie zorganizować komunikację publiczną, samorząd lepiej zadba o szkoły i zorganizuje jeszcze więcej wydarzeń.
Bez wątpienia gmina Wasilków bardzo dynamicznie się rozwija. I nie chodzi tylko o infrastrukturę, ale przede wszystkim o niespotykany w okolicy wzrost liczby mieszkańców. Co stoi za takim sukcesem?
Na pewno mamy fantastyczne tereny. Gmina jest piękna i to powoduje, że ludzie chcą tutaj budować domy, kupować mieszkania. Uważam, że mamy dobrą infrastrukturę, ale też świetną jakość edukacji w placówkach publicznych, jak i prywatnych Jeżeli chodzi o podmioty prywatne, to biorąc pod uwagę ich ilość, myślę, że jesteśmy fenomenem w skali województwa. Chcemy też rozmawiać z naszymi mieszkańcami. Chcemy, aby uczestniczyli w podejmowaniu decyzji na przykład poprzez budżet obywatelski. Ogromnie mnie też cieszy, że w ciągu miesiąca zakończymy pierwszą inicjatywę lokalną, którą realizujemy z naszymi mieszkańcami. Mamy sporo miejsc, ale powstają też kolejne, do rekreacji i spotkań. Organizujemy również coraz więcej wydarzeń kulturalnych po to, byśmy byli czymś znacznie więcej niż tylko sypialnią.
Niedawno obchodziliśmy Dzień Samorządu Terytorialnego. Czego z tej okazji życzyłby pan sobie i innym samorządowcom?
Na pewno życzyłbym cierpliwości i wytrwałości oraz tego – choć jako samorządowcy nie mamy na to wpływu - by rzeczywistość, która nas otacza była bardziej przewidywalna i transparentna.
Przyłączamy się do życzeń. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Kułakowski