Co radni miejscy z Wasilkowa robią nocą? Godzinami dyskutują o śmieciach, niewiele z tego wynika, a na koniec podejmują zaskakującą decyzję.
Po dwóch tygodniach przerwy wasilkowscy radni znów pochyli się nad tematem opłat za śmieci. Władze miasta po raz kolejny już przedłożyły samorządowcom projekt uchwały w tej sprawie. System gospodarowania odpadami się bowiem nie bilansuje (zgodnie z prawem powinien), a strata z tego tytułu może sięgnąć w 2021 nawet 2,3 mln zł. Dodatkowo sąd zakwestionował jeden z przepisów dotychczasowej uchwały.
Czytaj więcej: Kto jest świętą krową? Kuriozalna sytuacja podczas sesji Rady Miejskiej w Wasilkowie
Włodarze Wasilkowa zaproponowali więc, by wprowadzić stawkę 25 zł od osoby. Radni nad tematem podczas czwartkowej sesji pochylili się dopiero przed godziną 22. Wydawać by się mogło, że późna pora sprawi, iż samorządowcy nie będą zbyt długo rozwodzić się nad tą kwestią. Nic bardziej mylnego...
Na początku pracownicy Urzędu Miejskiego w Wasilkowie próbowali (już któryś raz) wytłumaczyć radnym, dlaczego podwyżka jest potrzebna. Wyświetlono nawet prezentację, w której ukazano, co decyduje o wysokości opłaty za śmieci.
- Jeżeli nie pochylimy się nad stawką, będziemy musieli pochylić się m. in. nad częstotliwością odbioru odpadów - ostrzegała przedstawicielka magistratu.
Głos zabrał też mieszkaniec gminy.
- Jeżeli jesteście przeciwko urealnieniu stawek, to uważacie że wydatki na inwestycje są niepotrzebne. Stanowczo przeciwko temu protestuję - powiedział Wojciech Winogrodzki.
Radna Magdalena Jakuć stwierdziła, że jeżeli stawka miałaby zostać zmieniona to jej wysokość powinna być zbliżona do tej obowiązującej w gminie Supraśl, czyli 20 zł. Piotr Kruszewski z urzędu miejskiego tłumaczył, że każda gmina ma inną specyfikę, a w Supraślu stawkę ustalono ponad rok temu. Później pomiędzy radnymi wywiązała się dyskusja, czy pobliska gmina podniesie niebawem opłaty, czy też może nie.
Wiceprzewodniczący Karol Krakowiecki postulował, by w sprawie opłat „zrobić spotkanie okrągłego stołu". Radny Adam Szmurło zwracał uwagę, że propozycję nowej stawki mieszkańcy oceniają ogólnie jako „dosyć drogą". Wiceprzewodniczący Janusz Kozłowski podkreślał natomiast, że „nie może być tak, że tyle pieniędzy wychodzi na zewnątrz i gmina dopłaca do sytemu".
Przewodniczący rady Jarosław Zalejski zasugerował, że przy stawce w wysokości 25 zł „w systemie powstanie nadwyżka". Wiceburmistrz Dominika Jocz zaapelowała do niego, by „nie opowiadał bzdur".
Skarbnik gminy Joanna Kunikowska przestrzegała radnych, że gmina „stoi przed widmem nieuchwalenia budżetu" na przyszły rok. Zgodnie bowiem z art. 242 Ustawy o finansach publicznych, wydatki bieżące nie mogą być wyższe niż dochody bieżące.
- Większość mieszkańców nie wyraża zgody na podwyżkę - stwierdziła radna Anna Pszczółka, która zwróciła także uwagę, że w okresie pandemii część osób ma „mniejsze zarobki albo traci nawet pracę".
Radny Łukasz Bojanowski zauważył, że radna związana jest z Prawem i Sprawiedliwością. Mówił też o nowych podatkach, które wprowadził rząd PiS-u.
- Dziwię się, że zatem nie wystąpiła pani z tego ugrupowania - zwrócił się do Anny Pszczółki. Ta później oświadczyła, że nie będzie komentować jego wypowiedzi.
Czytaj też: PILNE! Większość rządowych restrykcji przedłużona do walentynek
Mocne słowa padły z ust burmistrza Wasilkowa. Adrian Łuckiewicz stwierdził, że radni „mówią, mówią, mówią”, ale nie proponują alternatywnych rozwiązań i jednocześnie nie przystają na żadną propozycję władz gminy.
- Są dwa słowa na to, co robicie: cynizm i wodozalejstwo - powiedział.
- Zachowuje się pan niemoralnie - oburzył się Jarosław Zalejski, prawdopodobnie dotknięty nawiązaniem do swojego nazwiska. - Jest pan burmistrzem, a nie dzieckiem w piaskownicy - dodał.
- Inwestujmy w ludzi, a nie w śmieci - poprosił burmistrz.
Wojciech Winogrodzki zagroził, że jeżeli radni zagłosują przeciw, „zrobi wszystko, żeby nie dostali się ponownie do rady miejskiej".
- To antyspołeczne, co robicie - ocenił mieszkaniec.
Niedługo potem sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Radna Magdalena Jakuć zaproponowała, by stawkę z projektu uchwały zmienić na 12 zł od osoby, czyli na tyle, ile obecnie płacą gospodarstwa jednoosobowe. Wniosek zyskał aprobatę większości radnych. Zaniepokojenie takim krokiem wyraził Piotr Kruszewski, który zwrócił uwagę, że w projekcie bez zmian pozostaje 2 zł zniżki za kompostownik, co jeszcze bardziej negatywnie wpłynie na sytuację finansową. Opozycyjna większość nie wydawała się jednak tym przyjęta.
Ostatecznie krótko przed północą radni przegłosowali uchwałę. 14 osób głosowało „za", a Michał Król wstrzymał się od głosu.
(mik)