Wydawać by się mogło, że przyjęcie protokołu z jednej z ostatnich sesji to czysta formalność. Radni z Wasilkowa mieli jednak zastrzeżenia do dokumentu.
W czwartek o 16 radni miejscy z Wasilkowa spotkali się po raz kolejny na sesji. Przyznać trzeba, że obradowanie szło im nad wyraz sprawnie. O godzinie 19.30 posiedzenie było już zamknięte, a 19 zaplanowanych na ten dzień punktów zostało zrealizowanych. Biorąc pod uwagę sesję absolutoryjną, która trwała do ok. 2 w nocy, to całkiem niezłe tempo procedowania.
Dlaczego tak się stało? Tym razem, co może zaskakiwać, radni nie wdawali się w długie dyskusje i zaoszczędzili sobie „uprzejmości”. Nieporozumienie wynikło w, wydawać by się mogło, najmniej spodziewanym punkcie. Poszło o protokół ze słynnej już sesji, podczas której z nie do końca jasnych przyczyn doszło do głosownia nieimiennego.
Czytaj więcej: Ciąg dalszy ambarasu w Wasilkowie
W dokumencie opisano wydarzenia, które miały miejsce już po zamknięciu obrad. Wskazano, że radni zostali poproszeni o oświadczenie w jaki sposób głosowali. Zaznaczono także, że niektórzy zdradzili, jaką podjęli decyzję, a niektórzy nie.
Zdaniem przewodniczącego rady Jarosława Zalejskiego, takie informacje nie powinny znajdować się w protokole, bo nie dotyczą tego, co działo się na sesji. Z kolei radny Piotr Półtorak zwracał uwagę, że w kontrowersyjnym akapicie nie podano, kiedy dokładnie radni zostali poproszeni o złożenie oświadczeń, co mogło wprowadzać czytelnika w błąd. Natomiast według burmistrza Wasilkowa w dokumencie nie zawarto nieprawdziwych informacji.
To jednak nie przekonało większości radnych. Tylko troje z nich zagłosowało za przyjęciem protokołu. Dziewięć osób było z kolei przeciw, a dwie wstrzymały się od głosu.
(mik)