W czwartek radni miejscy z Wasilkowa spotkali się na zdalnej sesji. Jeden z punktów obrad miał dotyczyć wyrażenia zgody na zakup nieruchomości, w której władze miasta chciałyby utworzyć Dzienny Dom Opieki dla seniorów. Rada postanowiła się jednak tym nie zajmować. Padły mocne słowa, burmistrz opuścił obrady.”
Dzisiaj radni mieli zająć stanowisko w sprawie wyrażenia zgody na zakup nieruchomości przy ulicy Białostockiej w Wasilkowie. Burmistrz chciałby, aby w partnerstwie z fundacją Zdrowe Miasto powstał tam Dzienny Dom Opieki, z którego mogliby korzystać seniorzy z okolicznych gmin. Samorząd ubiega się o dofinansowanie na ten cel z Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego.
Szczegóły w tekście: Gmina chce kupić niszczejący budynek. Miałby tam powstać Dom Opieki Dziennej dla seniorów
Jednak już na samym początku obrad przewodniczący rady Jarosław Zalejski złożył wniosek o wykreślenie tego punktu. Według niego decyzję o zgodzie na zakup można podjąć jeszcze za kilka miesięcy.
- Rozmawiałem z wicedyrektorem BOF-u. Gmina musi posiadać nieruchomość dopiero przy składaniu aplikacji do drugiego etapu konkursu. Na razie radni mają mało informacji o tej inwestycji - stwierdził.
- Do dzisiaj był czas na złożenie wniosku wstępnego. Przedstawiciel fundacji Zdrowe Miasto dostarczył go w naszym imieniu do BOF-u. Aby złożyć wniosek właściwy, musimy posiadać nieruchomość i wszystkie pozwolenia. To trwa, trzeba mieć ten fakt na uwadze - odparł burmistrz Adrian Łuckiewicz.
Zalejski zaznaczył, że „nie jest przeciwny inwestycji samej w sobie”.
- Chcemy jednak szeregu informacji, których dzisiaj pan nie ma - powiedział. Przewodniczący chciał wiedzieć m. in. kto będzie zarządzał obiektem, czy usługi dla seniorów będą odpłatne po dwóch pierwszych latach działalności ośrodka, jaka będzie rola fundacji oraz jakie włodarze miasta mają plany, gdyby nie udało im się zdobyć dofinansowania. Chciał także zobaczyć wizualizację DOD-u i rozkładu pomieszczeń.
- Jestem przygotowany do dyskusji - zapewnił Łuckiewicz. - Wszystko wyjaśnię, na wszystkie pytania odpowiemy - deklarował. Poinformował również, że sam zakup nieruchomości miałby zostać dokonany z wolnych środków. - Nie stać nas na zaprzepaszczenie środków zewnętrznych. Gmina i mieszkańcy potrzebują rozwoju - podkreślił.
Według wiceprzewodniczącego rady Karola Krakowieckiego „inwestycja jest bardzo potrzebna”.
- Temat jest do przemyślenia. Spotkajmy się za tydzień, dwa i o tym porozmawiajmy - zaproponował. Jednak zdaniem burmistrza nie było przeszkód, aby zrobić to podczas sesji.
Zastępca burmistrza Dominika Jocz zaapelowała do Jarosława Zalejskiego, by „był świadomy, o co prosi”.
- Wizualizacja wymaga analizy, którą można wykonać mając ten budynek. Jest też ona kosztowna. Proces nabycia nieruchomości przez gminę jest długi. Wyrażenie zgody na zakup nie jest równoznaczne z zakupem - podniosła.
Radni zdecydowali jednak, że tematem się w czwartek nie zajmą. 8 osób głosowało za zdjęciem punktu z porządku obrad, 6 było przeciw. Radny Łukasz Bojanowski podczas oddawania głosu stwierdził, że wniosek przewodniczącego „uważa za absurd”.
Do niecodziennej sytuacji doszło jednak w momencie, gdy wydawało się, że radni zajmą się następnymi tematami. Burmistrz zamiast złożyć sprawozdanie ze swojej działalności między sesjami, oddał głos dwóm seniorkom, które znajdowały się w jego gabinecie. Panie decyzją radnych były oburzone, próbowały dociekać też jej motywów.
- Byliście zapyziałymi radnymi i takimi zostaniecie - stwierdziła jedna nich.
- Robimy to dla dobra gminy, żeby i państwo, i radni mieli pełną wiedzę - oponował Jarosław Zalejski.
Chwilę po tym, gdy seniorki opuściły gabinet burmistrza, ten stwierdził, że również nie będzie brał udziału w dalszych obradach, skoro „radni nie chcieli rozmawiać z nim, seniorami i przedstawicielem fundacji”. Następnie demonstracyjnie zamknął laptopa.
Radna Monika Targońska-Dakowicz już po całym incydencie złożyła wniosek formalny o przywrócenie punktu dotyczącego wyrażenia zgody na zakup nieruchomości do porządku obrad. Nie znalazł on jednak poparcia wśród większości rady.
(mik)