Wybory w Czarnej Białostockiej rozstrzygnęły się już dwa tygodnie temu w pierwszej turze. Mieszkańcy postawili na dotychczasowego burmistrza. Na Jacka Chrulskiego głosowało 3323 wyborców. Z kolei sekretarz gminy Joanna Maria Kulesa zdobyła 985 głosów. Rozmawiamy ze zwycięzcąwyborów samorządowych.
Co zadecydowało o tym, że to akurat na pana postawili wyborcy?
- Powiem o swoich odczuciach. Cały czas powtarzam, że wyborów nie wygrywa się tylko inwestycjami. Starałem się przez cztery lata być z ludźmi. Jeżeli zapraszali, to byłem na spotkaniach. Spotykałem się z ludźmi, rozmawiałem, prowadziłem zasadę otwartych drzwi. Nikt nie musiał się umawiać ze mną dwa, trzy tygodnie wcześniej. Jeżeli byłem w urzędzie, to za pięć minut mieszkaniec był przyjęty. Uważam, że to zostało pozytywnie odebrane.
Jaka była w tym roku kampania wyborcza w Czarnej Białostockiej?
- Według mnie kampanie są coraz trudniejsze. Ja prowadziłem kampanię bardzo spokojną, nakierowaną na to, co ja chcę zrobić i ewentualnie kandydaci na radnych z mojego komitetu. Natomiast oczywiście byłem hejtowany i trollowany przez rożne profile (w mediach społecznościowych - red.) i konkurencję. Nie wdawałem się jednak w „bijatykę”. Absolutnie unikałem tego, zresztą tak jak cztery lata temu starałem się unikać. Uważam, że to nie jest dobra metoda na kampanię. Ponieważ było tylko dwoje kandydatów, to wiadomo, że kampania była spokojniejsza. Gdy poprzednio w wyborach na burmistrza startowało siedem osób, to zupełnie inny miało to wymiar. Generalnie myślę, że kampania była spokojna.
Jakie plany ma pan na kolejne pięć lat kadencji?
- Sporo inwestycji mamy - zarówno drogowych, jak i infrastrukturalnych. Trzeba będzie to kończyć. W zasadzie to kończyć i zaczynać, bo niektóre inwestycje będą rozpoczynane. Wiadomo, że infrastruktura musi być w każdym samorządzie, przede wszystkim ta infrastruktura drogowa. Moim ważnym, bardzo istotnym planem jest zbudowanie centrum Czarnej Białostockiej, czyli terenu przy urzędzie miejskim, przejęcie od nadleśnictwa i zagospodarowanie terenu wzdłuż kolejki wąskotorowej, ale nie poza miastem, a na przebiegu miejskim. Chciałbym, żeby powstał tutaj taki - jak to nazywam - bulwar, który stałby się przestrzenią miejską, użyteczną, zagospodarowaną, estetyczną, bo dzisiaj nie wygląda to dobrze.
Pana kontrkandydatką w wyborach była sekretarz gminy. Jak będzie wyglądała państwa dalsza współpraca w urzędzie miejskim?
- Oceniam to nie wyborczo, ale merytorycznie. Nie jest to jednak informacja medialna. Na razie nie będę się do tego odnosić.
Notował: Michał Kułakowski