Spora grupa przeciwników pandemicznych obostrzeń zebrała się po południu na Rynku Kościuszki w Białymstoku. Znaczna część uczestników zgromadzenia jawnie lekceważyła rządowe restrykcje.
Na świecie trwa pandemia. Choć Ministerstwo Zdrowia codziennie informuje o tysiącach nowych zakażeń koronawirusem i setkach zgonów, są osoby, które uważają, że restrykcje wprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości powinny zostać zniesione. Jeden z mieszkańców regionu w niedzielę zorganizował w Białymstoku marsz pod hasłem „Zakończyć szaleństwo”. Zgromadzenie będące przejawem „sprzeciwu wobec obostrzeń nakazujących zamykanie firm, zamykania szkół, wyrażenie niechęci do noszenia maseczek oraz mające charakter antyrządowy” zostało zarejestrowane w białostockim magistracie.
Czytaj też: Maliszewski: spadki zakażeń zgodne z prognozą; gdyby nie restrykcje, zmarłoby 50 tys. osób więcej
Według prognoz organizatora zjawić się na nim miało maksymalnie pięć osób. Taka informacja została przekazana urzędnikom. Liczba ta była jednak znacznie większa i szła w setki osób.
Niestety spora część z nich zapomniała lub być może nawet celowo nie założyła maseczek, trudno też mówić o dystansie społecznym. Wśród zgormadzonych była m. in. organizatorka październikowego marszu antycovidowców w Białymstoku, działacze związani z Konfederacją czy były kandydat na prezydenta miasta, który posługiwał się kamerą (trudno stwierdzić w jakim charakterze się zjawił).
Po 15 manifestanci ruszyli na ulice miasta. Około 17 zgromadzenie ma się zakończyć na Rynku Kościuszki.
Na miejscu, przed wyruszeniem marszu, pojawiły się nieliczne policyjne piesze patrole, które legitymowały niektóre osoby. Funkcjonariusze nagrywali też przebieg wydarzeń. Bardzo możliwe, że materiał posłuży w dalszych czynnościach.
(mik)
Demonstracja przeciwko pandemicznym obostrzeniom w Białymstoku: