Protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego znów przyciągnął tłumy. Na szczęście tym razem obeszło się praktycznie bez incydentów.
Uczestnicy manifestacji tradycyjnie już zebrali się na Rynku Kościuszki. Następnie przeszli Lipową, Częstochowską, Piłsudskiego i Sienkiewicza. Dzisiaj tłum omijał kościół św. Rocha i katedrę, gdzie na okoliczność przemarszu zbierają się środowiska narodowe i kibicowskie. Manifestanci skandowali hasła wyrażające niezadowolenie z orzeczenia TK i niechęć do partii rządzącej na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Krzysztofa Bosaka oraz Kai Godek. Nie zabrakło wulgaryzmów, choć wydaje się, że tych jest z dnia na dzień coraz mniej.
Po środowym incydencie dało się zauważyć więcej policjantów. Funkcjonariusze bacznie obserwowali m. in. przejścia między blokami. W rejonie skrzyżowania Częstochowskiej i Piłsudskiego do tłumu podszedł mężczyzna ubrany z kurtkę z logiem klubu piłkarskiego. Został przegoniony przez protestujących. W zasięgu słuchu odpalono też co najmniej dwie petardy. Kto to zrobił, trudno jednak stwierdzić. Na szczęście nie doszło do powtórki z przedwczoraj.
- Szacunkowa liczba uczestników dzisiejszego protestu w Białymstoku to ok. 4 tys. osób. Nie odnotowaliśmy incydentów - przekazała Elżbieta Zaborowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Jutro w ciągu dnia w Białymstoku mają zamiar protestować przedstawiciele branży gastronomicznej. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki apelował dzisiaj o unikanie zgromadzeń.
(mik)
Piątkowy protest w Białymstoku. Zdjęcia: