Najsurowszą z możliwych kar wymierzył we wtorek w pierwszej instancji sąd 29-letniemu Adrianowi K. Mężczyzna w sierpniu ubiegłego roku śmiertelnie potrącił dwie osoby, które stały przy przystanku autobusowym.
Przypomnijmy, 20 sierpnia około godziny 4.30 policjanci otrzymali informację, że na ulicy Antoniukowskiej w Białymstoku doszło do wypadku. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że volkswagen polo jadący z centrum w kierunku osiedla Antoniuk minął ulicę Świętokrzyską i w rejonie przystanku autobusowego potrącił dwie osoby. Kierowca odjechał nie udzielając pomocy poszkodowanym. W rejonie skrzyżowania ulic Antoniuk Fabryczny i Gajowej jego auto uderzyło on w krawężnik i zatrzymało się. Chwilę później 28-latka zatrzymał taksówkarz, który widział zajście i dogonił go, a następnie wskazał mundurowym. W tym czasie inny taksówkarz, który przejeżdżał w rejonie miejsca zdarzenia wraz z policjantami próbował reanimować poszkodowaną 23-letnią kobietę i 38-letniego mężczyznę.
Zobacz więcej: Wypadek na Antoniukowskiej. Dlaczego doszło do tragedii? [FOTO]
28-latek został przebadany alkomatem przez policjantów, którzy przybyli na miejsce wypadku. Wynik był zerowy. Później okazało się jednak, że kierowca znajdował się pod wpływem narkotyków.
- W próbce krwi podejrzanego, któremu zarzucono kierowanie samochodem, znaleziono amfetaminę. Nie udzielam informacji odnośnie ilości narkotyku, który wykryto - powiedział nam w listopadzie ubiegłego roku Maciej Płoński, szef Prokuratury Rejonowej Białystok - Północ.
We wtorek zapadł nieprawomocny wyrok w procesie Adriana K. i jego znajomych, którzy feralnego dnia będąc na miejscu zdarzenia, oddalili się nie udzielając pomocy poszkodowanym. 29-latek w więzieniu ma spędzić 15 lat. Sąd orzekł też dla mężczyzny dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i kilkaset tysięcy złotych odszkodowania na rzecz bliskich ofiar.
(mik)