Ta historia ma happy end. Jeszcze kilka miesięcy temu pisaliśmy o zbiórce pieniędzy na leczenie - nienarodzonego wówczas - Filipka, którego mama pracuje w Urzędzie Miejskim w Wasilkowie. Chłopczyk na świat przyszedł z wadą serca. W Niemczech czekała go poważna operacja. Dzisiaj malec i jego rodzice są już w domu.
Historia chłopca i jego rodziców poruszyła wiele osób. W zbiórkę pieniędzy zaangażowali się mieszkańcy Wasilkowa i okolicznych miejscowości. Przedmioty na aukcje charytatywne podarowali m. in. znana aktorka i sportowcy.
Zobacz więcej: Wasilków (i nie tylko) wspiera Filipka i jego rodziców [WIDEO, FOTO]
W ciągu kilku miesięcy prawie 8 tysięcy osób zebrało łącznie 355 510 złotych. W ostatniej chwili anonimowy darczyńca wpłacił 44 715 złotych.
Szczegóły w tekście: Filipek przyszedł na świat
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Filipek i jego rodzice są już w domu. We wtorek na facebookowej stronie Serce Filipka pojawił się poruszający wpis:
Hej!
Z tej strony Filipek!:) Nie uwierzycie ale od wczoraj jestem już z rodzicami w swoim domku i swoim łóżeczku!
Bardzo chciałbym przeczytać wszystko to, o czym opowiadała mi mama i tata, poznać Was wszystkich, którzy mi pomogliście pomimo, że wcześniej mnie nie znaliście i nigdy się nie widzieliśmy...
Dzięki Wam mogłem już w brzuchu mamy doświadczyć takiego ciepła i dobra...a co najważniejsze to...no właśnie... mogłem przeżyć.
Zanim się urodziłem to trochę podsłuchiwałem i wiem, że się bardzo bała ale ja już nie pamiętam choroby bo czuję się dobrze.
Mam Wasze zdjęcia, wpisy do księgi pamiątkowej, całą relację tutaj i wycinki z gazet. Do końca życia będę pamiętał to wszystko co się stało...Wiecie co sobie myślę? Że mam takie ogromne szczęście bo nie każdy się rodzi i ma od razu tyle fajnych wujków i cioć :) Do tylu nawet liczyc nie umiem:)
Ale bym chciał żeby tyle osób było chętnych w przyszłości do zabawy ze mną...mmmm...:)Dziękuję moim opiekunom ze szpitala. To się fachowo nazywa personel ale dla mnie byli tuż po urodzeniu takimi najbliższymi osobami. Dużo mnie przytulali, głaskali, czuwali, naklejali plasterki serduszka i pilnowali jak niechcący zrywałem rurki i kabelki.
Pan Profesor Malec i Docent Januszewska to trochę też moi dodatkowi rodzice, którzy dali mi drugie życie. Muszę Wam powiedzieć, że u ich boku boku było też całe grono aniołów stróżów którzy latali mi nad głową i zawsze czułem ich opiekę. Jak otwierałem oczy to ciągle ktoś był:) Nieźle, co nie?
Bardzo dziękuję też Cor Infantis - Fundacja na Rzecz Dzieci z Wadami Serca oraz portalowi Siepomaga.pl. To oni pomogli aby o takim chłopcu jak ja dowiedziało się tyle osób, tyle dobrych serc, dzięki którym ja mam to jedno:*
P.S. Będę się odzywać a narazie uciekam bo mama mówi że muszę spać. Buziaki!!!
(mik)