Także i w innych gminach zakończyły się one inaczej niż sądzono – chociażby w Łapach, czy w Augustowie. Pewien socjolog wypowiadał się niedawno, że ludzie często niekoniecznie racjonalnie patrzyli na to, kto może zapewnić lepszy funkcjonowanie gminy. Bywało, że decydowały emocje, albo to, że mieszkańcy chcieli po prostu coś zmienić. Nie zawsze mogą to zrobić w swoim życiu - mówi Mirosław Bielawski, ustępujący burmistrz Wasilkowa.
Jaka mogła być przyczyna takiego, a nie innego wyniku wyborów w Wasilkowie?
- Dużo nieprawdziwych informacji trafiło do mieszkańców. Na przykład podczas ciszy wyborczej rozrzucano ulotki, w których napisane było, że burmistrz oszukał ludzi z pierwszą strefą (chodzi o sprawę linii autobusowej nr 100 – red.). Poza tym prowadzony był na mnie zmasowany atak, długo przygotowywany.
Godzę się z wyborem mieszkańców. Już pogratulowałem zwycięzcy i życzyłem mu, by mógł jak najlepiej kontynuować to, co rozpocząłem oraz by wypełnił te obietnice, które złożył mieszkańcom, a oni byli zadowoleni z tej kadencji. Ważne, by Wasilków dalej pięknie się rozwijał.
Zachęcałem też bardzo, żeby przyszły burmistrz przeanalizował jeszcze z radnymi sprawę budowy pływalni – ponieważ wiem, że są oni przeciwni tej budowie. Ale jest wszystko przygotowane, wykonawca jest wyłoniony – bardzo dobra forma z Białegostoku, która ma doświadczenie w takich inwestycjach. Twierdzę, że obiekt ten nie będzie jakimś specjalnym obciążeniem dla budżetu, że liczba mieszkańców w naszej gminie, szkoły, jakie mamy, sąsiedztwo Białegostoku zapewnią dużą frekwencję na pływalni. Projekt jest nakierowany pod różnym kątem – sportowym, dla szkół, rekreacyjnym. Ma tam być strefa relaksu z saunami, z wannami jacuzzi. To wszystko sprawiłoby, że na przykład mieszkańcy Czarnej Białostockiej, którzy jeżdżą obecnie albo do Sokółki, albo do Białegostoku, wybraliby Wasilków, nowy obiekt. Jeśli mieszkańcy Białegostoku potrafią jeździć na pływalnię do Michałowa, to tym bardziej zdecydowaliby się na nasze miasto. O frekwencję nie obawiałby się więc. Ważny jest też czynnik społeczny, ale i zdrowotny. Badania pokazują, że coraz więcej dzieci ma problem z kręgosłupem, z ruszaniem się. Przyzwyczajenie najmłodszych do korzystania z pływalni, poprzez zajęcia wf dałoby szansę rozwoju szkołom. Wiem, że społecznie jest to bardzo ważne, również dla rozwoju miasta, dla nowych miejsc pracy. Finansowanie budowy obiektu byłoby rozłożone na kilka lat, po kilka milionów złotych rocznie. Nasza gmina nie jest gminą biedną. Na pewno poradzimy sobie z utrzymaniem pływalni. Koszt funkcjonowania nie powinien być tak duży jak przy obiektach starszego typu.
To co prawda mnie już nie dotyczy. To nie będzie mój sukces, tylko sukces gminy. Proszę też media, by przeanalizować sprawę, by zapytać ludzi, czy chcą tej inwestycji. Wiem, że bardzo wiele osób tego oczekuje. To będzie poczytywane na plus nowemu burmistrzowi – jeśli dokończy to zadanie. Ludzie będą zadowoleni, jeśli basen powstanie.
Czy sprawa pływalni wpłynęła na wynik wyborów?
- Mogło tak być. Na pewno był jakiś procent osób, które liczyły na to, że ona powstanie w Wasilkowie.
Z czym nowy burmistrz Wasilkowa może mieć największe problemy?
- Na pewno najbliższy rok będzie spokojny. Jest przygotowany projekt budżetu. Na duże inwestycje są już rozstrzygnięte przetargi i wyłonieni wykonawcy. Tak jest chociażby w przypadku części ulicy Grodzieńskiej. Firma ma przyjęty plac budowy. Przez zimę ma się przygotować do prac, a wczesną wiosną rozpocząć roboty. Rozstrzygnięty jest też przetarg – w ramach rewitalizacji – na budowę boiska wielofunkcyjnego przy Szkole Podstawowej Nr 1, przy byłym gimnazjum. Nowy włodarz będzie mógł się więc spokojnie zająć planowaniem zadań na kolejne lata.
Na pewno mój konkurent złożył wiele obietnic. Jak słyszałem, deklarował zatrudnienie wielu osób. Nie wiem, gdzie znajdzie te miejsca pracy, chyba, że będzie zwalniał obecnych pracowników, czego bym nie radził, bo zawsze jest to źle odbierane przez mieszkańców. Pewnie dojdą też inne zobowiązania inwestycyjne.
Ja jestem spokojny o finanse gminy, o jej rozwój. Ważne, by nowy burmistrz kontynuował rozwój, miał własne pomysły.
Kończy się pewien etap w pana życiu. Co dalej?
Nie mam jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość. Nie sądziłem, że tak się sprawy potoczą. Sądziłem, że wygram te wybory, choć wiedziałem, że mieszkańcy mogą zadecydować inaczej. Wybory to są wybory. Także w innych gminach zakończyły się one inaczej niż sądzono – chociażby w Łapach, czy w Augustowie. Pewien socjolog wypowiadał się niedawno, że ludzie często niekoniecznie racjonalnie patrzyli na to, kto może zapewnić lepszy funkcjonowanie gminy. Bywało, że decydowały emocje, albo to, że mieszkańcy chcieli po prostu coś zmienić. Nie zawsze mogą to zrobić w swoim życiu.
Czy wkrótce może pan zacząć dojeżdżać do pracy do Sokółki (Mirosław Bielawski przed czterema laty był dyrektorem Ośrodka Sportu i Rekreacji w tym mieście – red.)?
- Na pewno taka możliwość istnieje, ponieważ jestem tam na bezpłatnym urlopie.
Dziękuję za rozmowę.
Notował: Piotr Biziuk