W kwietniu podczas prac przy budowie drogi serwisowej w Nowodworcach ujawniono ludzkie szczątki. O szczegółach sprawy rozmawiano wczoraj z mieszkańcami miejscowości. Niektórzy twierdzą, że mogło być tam pochowanych znacznie więcej osób.
W kwietniu Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Białymstoku otrzymał zgłoszenie o pozostałościach po trumnie w miejscu prowadzenia prac ziemnych przy drodze serwisowej w okolicach Nowodworców. Tam na około 80-90 centymetrach od powierzchni gruntu natrafiono na fragmentu ludzkiego szkieletu, uszkodzonego w trakcie robót ziemnych oraz zarysy kilkunastu jam grobowych, wkopanych w piaszczysty calec.
W związku ze znaleziskiem do badań przystąpili archeolodzy. O rezultaty ich prac pytał podczas wczorajszego spotkania z burmistrzami Wasilkowa i dyrektorem PZDW jeden z mieszkańców.
- Zakończono wydobywanie szczątków. Były tam same kości, nie było pozostałości po trumnach - poinformował wczoraj Józef Sulima, dyrektor Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
- Podczas prac wydobyto 165 ciał. A co z resztą, która znajduje się pod krawężnikami? Nie mówiąc już, co znajduje się na prywatnych terenach - pytał mieszkaniec. Zdaniem niektórych osób w okolicy mogło zostać pochowanych znacznie więcej zmarłych.
- Mówiono mi, że nie ma już tam więcej szczątków - zapewniał Józef Sulima.
- Czasem jak w polu jakieś szczątki leżą i nie trzeba koniecznie ich wykopywać, to lepiej niech ktoś spokojnie leży w tej ziemi - stwierdził burmistrz Mirosław Bielawski.
Według wiedzy włodarza Wasilkowa, szczątki zabezpieczone przez archeologów przechowywane są obecnie w specjalnych skrzyniach. Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej będą prawdopodobnie sprawdzać, czy kości nie należą do żołnierzy bądź ofiar zbrodni wojennych.
- To co zostało bądź zostanie jeszcze wydobyte na pewno nie zostanie wyrzucone. Szczątki zostaną pochowane prawdopodobnie na cmentarzu w Karakulach - poinformował Mirosław Bielawski.
Niewykluczone, że w Nowodworcach pochowane zostały ofiary epidemii. Podobne cmentarzysko znajduje się w Studziankach. Na tzw. Górze Krzyżowej spoczywają ciała mieszkańców, którzy zmarli na czarną ospę.
- Miejsce wskazuje, że to był właśnie pochówek morowy po np. cholerze. Zazwyczaj cmentarze morowe znajdowały się na końcu wsi - zauważył Piotr Bujwicki, zastępca burmistrza Wasilkowa.
Zdaniem jednego z mieszkańców nie był to cmentarz parafialny. Ciała zmarłych zostały tam pochowane być może około 1863 roku. Pojawiła się też hipoteza, że zwłoki mogły należeć do żołnierzy francuskich.
Sprawę będą badały teraz odpowiednie organy. Jak usłyszeliśmy wczoraj od mieszkańców, na razie drogowcy nie pracują w miejscu, gdzie doszło do odkrycia. Inwestor zapewniał wcześniej, że cała inwestycja nie będzie opóźniona.
(mik)