O postaci świętego Maksymiliana Kolbe, pochodzącego z Podlasia błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, o etosie kapłaństwa i o aktorstwie z Adamem Woronowiczem rozmawiali mieszkańcy Wasilkowa.
Wieczorem w Szkole Podstawowej im. Króla Zygmunta Augusta odbył się pokaz filmu „Dwie Korony”. Produkcja opowiada o historii Maksymiliana Kolbe - od czasów jego dzieciństwa poprzez działalność misyjną w Japonii do śmierci w Auschwitz. W rolę polskiego świętego męczennika wciela się Adam Woronowicz. Obok niego, w warstwie fabularnej obrazu, na ekranie pojawiają się m. in. Cezary Pazura, Maciej Musiał, Antoni Pawlicki i Dominika Figura. W części dokumentalnej zamieszczono wypowiedzi znawców życiorysu zakonnika, w tym Kazimierza Piechowskiego, który spotkał Kolbego w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Po projekcji odbyło się spotkanie z odwrócą głównej roli w „Dwóch Koronach”. Spotkanie poprowadził znawca kina Adam Radziszewski.
- Ten film jest też takim krzykiem, aby to co stało się w Auschwitz nigdy się już w historii nie powtórzyło - podkreślał Adam Woronowicz.
Nawiązywał też do osoby świętego Maksymiliana Kolbe.
- Ojciec Maksymilian miał bardzo trudny charakter. Trudny to i tak mało powiedziane. Jest on jednak potężnym orędownikiem. Zbyt często go pomijamy. Zapomnieliśmy o tym, bo odstawiliśmy go do Auschwitz. A za jego orędownictwem naprawdę dzieją się wielkie cuda - przekonywał aktor.
Adam Woronowicz opowiadał również o etosie kapłaństwa i swojej wdzięczności dla księży.
- Byliśmy wychowywani przez kapłanów, którzy oddali nam wszystko. Dzisiaj wiele złego słyszy się o Kościele. Ale gdyby wszyscy odeszli, myślę, że ja bym został. Droga, powołanie do kapłaństwa to krzyż. Jeżeli zabraknie tych ludzi, to nikt nie będzie mógł dawać tego niebieskiego chleba, który mam moc i bez którego nie można dostać się do Kościoła. Nigdy tego wcześniej nie mówiłem. Powiem to po raz pierwszy tutaj w Wasilkowie. Ta rola w „Dwóch Koronach” jest w pewnym duchu wdzięczności dla tych, którzy poświęcają się dla Kościoła.
Padły też pytania o grę aktorską. Mieszkańców Wasilkowa ciekawiło m. in. to jak Adamowi Woronowiczowi udaje się wcielać w zupełnie różne, przeciwstawne role.
- W szkole teatralnej uczyli nas oszukiwać. Tak, że ludzie w kinie płaczą, jak widzą np. ojca Maksymiliana idącego na śmierć. Słowo kłamać jest obarczone pewnym problemem, ale to nasz zawód. Łatwiej jest grać postacie złe, które biją, zadają ból. Bo wtedy człowiek wyłącza się ze wszystkich uczuć. Co innego, gdy trzeba zagrać kogoś dobrego, kim trzeba coś pokazać. Dzisiaj boimy się uczuć. O złych charakterach szybko zapominam, ci dobrzy ze mną pozostają - przyznał.
Aktor nie pierwszy raz wciela się już w rolę osoby duchownej. Wcześniej grał kardynała Stanisława Dziwisza czy pochodzącego z Podlasia księdza Jerzego Popiełuszkę.
- Nie byłem jeszcze nigdy Ojcem Świętym. Ale wszystko przede mną - śmiał się.
Adam Woronowicz ma 44 lata i pochodzi z Białegostoku. Swoją karierę na dobre rozpoczął w latach 90. Grał także w takich produkcjach jak Czerwony Pająk, Syberiada Polska czy Pakt.
(mik)
Adam Woronowicz na spotkaniu z mieszkańcami Wasilkowa: