6 stycznia kończy się areszt tymczasowy dla mężczyzny podejrzanego o brutalne zabójstwo żony, do którego doszło w lipcu tego roku w Studziankach. Prokuratorzy będę wnosić o przedłużenie środka zapobiegawczego. Po pół roku od zbrodni wciąż nie wiadomo, kiedy sprawa trafi na wokandę.
Przypomnijmy, w niedzielę, 9 lipca po godzinie 21 policja otrzymała zgłoszenie, że na jednej z posesji w Studziankach znajdują się zwłoki kobiety w wieku 43 lat. Prokurator, który przybył do wsi podjął decyzję o przekazaniu ciała do Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku.
Śledczy ustalili, że kobieta została brutalnie pobita. Ofiara miała zmasakrowaną twarz i klatkę piersiową. Bezpośrednią przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny, powstały w następstwie urazów twarzoczaszki i klatki piersiowej. Dwa dni później białostoccy policjanci zatrzymali męża ofiary. Prokuratorzy postawili mężczyźnie zarzut zabójstwa.
Człowiek ten miał przyznać się przed śledczymi do przejechania małżonki samochodem. Jednocześnie zaprzeczył, że ją pobił. Od okołu pół roku przebywa w tymczasowym areszcie.
- Nadal trwają czynności. Czekamy na kompleksową opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz ruchu drogowego, ponieważ w zdarzeniu wykorzystany był samochód. Prawdopodobnie będziemy składać wniosek o przedłużenie tymczasowego aresztu dla podejrzanego. Nie wiemy jeszcze, kiedy powstanie akt oskarżenia. To zależy w dużej mierze od tego, jakiej treści będzie opinia biegłych, bo być może zajdzie konieczność zmiany zarzutu - powiedziała nam Katarzyna Pietrzycka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Na jaki ewentualnie zarzut mógłby być zmieniony dotychczasowy? - zapytaliśmy.
- Nie mamy jednak na razie przypuszczeń, aby zarzut został zmieniony. Raczej naszym zdaniem nie powinno się nic zmienić w kwalifikacji i opisie czynu. Prokuratura stoi na stanowisku, że zarzut był skonstruowany prawidłowo. W zasadzie czekamy na potwierdzenie naszego stanowiska. Wszystko wskazuje na to, że zarzut zabójstwa jest prawidłowy, ale musimy mieć potwierdzenie - zaznacza Katarzyna Pietrzycka.
Śledczy nadal nie mówią o motywach, które kierowały podejrzanym.
- Na tym etapie nie możemy udzielić jeszcze takiej informacji. Postępowanie nie zostało jeszcze zakończone, podejrzany nie został zapoznany z aktami, więc nadal jest wskazane, aby w tej kwestii obowiązywała tajemnica śledztwa - wyjaśnia prokurator.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pomiędzy małżonkami od dłuższego czasu dochodziło do kłótni. W grę mógł też wchodzić alkohol nadużywany przez podejrzanego. Zabita kobieta osierociła trójkę dziec. Podejrzanemu o zabójstwo w Studziankach grozi dożywocie.
(mik)