Policyjni z białostockiej patrolówki z pomocą psa tropiącego, odnaleźli zaginionego mężczyznę. Po blisko godzinnych poszukiwaniach Jarma doprowadził mundurowych do leżącego na śniegu 37-latka. Wyziębiony mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy.
Wczoraj po godzinie 18 dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku otrzymał informację o zaginięciu mężczyzny. Na miejsce zdarzenia, w rejon kompleksu leśnego Święta Woda koło Wasilkowa, natychmiast skierowani zostali funkcjonariusze. Tam po rozmowie z żoną zaginionego mundurowi ustalili, że około 16 mężczyzna udał się ze znajomym do lasu koło Wasilkowa. Po około 30 minutach telefonicznie przekazał żonie, że kolega się od niego oddalił, a on stracił orientację. Znajomi zaginionego i rodzina rozpoczęli poszukiwania i wkrótce odnaleźli znajomego 37-latka, którego odwieźli do domu.
Około godziny 18 rodzina straciła kontakt telefoniczny z mężczyzną i wówczas postanowiła poinformować o wszystkim policję.
Mundurowi z Oddziału Prewencji w Białymstoku oraz przewodnicy psów służbowych z Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku natychmiast rozpoczęli akcję poszukiwawczą. Po udostępnieniu rzeczy osobistych 37-latka, pies o imieniu Jarma podjął ślad, prowadząc policjantów w kierunku pobliskiego lasu.
Około godziny 19.30, po przebyciu około ponad dwóch kilometrów mundurowi odnaleźli wyziębionego mężczyznę śpiącego na śniegu. Policjanci natychmiast udzielili poszkodowanemu pierwszej pomocy, poinformowali dyżurnego o odnalezieniu 37-latka i za jego pośrednictwem wezwali na miejsce karetkę pogotowia. Funkcjonariusze doprowadzili zaginionego białostoczanina do ciepłego radiowozu. Od mężczyzny czuć było silną woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało blisko 2 promile alkoholu w jego organizmie. Wyziębionego 37-latka policjanci przekazali załodze karetki pogotowia - czytamy na stronie internetowej podlaskiej policji (podlaska.policja.gov.pl).
opr. (pb)