Syn gwiazdora z Grabówki, również mieszkaniec powiatu białostockiego, wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Niedawno opuścił mury aresztu śledczego, a - jak informuje Super Express - zdążył już pojechać do Warszawy i urządzić tam gigantyczną awanturę. Po wszystkim w sieci opublikował filmik, który może się dla niego skończyć kolejnymi zarzutami.
Wydawało się, że pobyt w areszcie w końcu zmieni krnąbrnego syna gwiazdy z powiatu białostockiego. Daniel M. wziął bowiem ostatnio udział w akcji charytatywnej, deklarował też, że za kratami doznał „oświecenia”. Wygląda jednak na to, młody mężczyzna nic a nic nie uczy się na błędach.
Daniel M. pojechał do Warszawy właśnie po to, by nagrać piosenkę w ramach popularnej akcji charytatywnej. Wkrótce potem zaczęło się jednak dziać z nim coś niedobrego. Jak opisuje Super Express, piątkowy rajd po stolicy skończył się dla syna sławnego piosenkarza fatalnie. Najpierw M. miał zostać wyrzucony z dwóch popularnych klubów.
Daniel miał pogardliwie traktować obsługę, rzucał w barmana monetami, przeszkadzał klientom siedzącym na leżakach - informuje Super Express.
Na tym jednak nie koniec. Na instagramowym koncie Daniela M. pojawił się pełen wulgaryzmów filmik. Z nagrania wynika, że mężczyzna miał zostać potraktowany gazem pieprzowym w jednym ze sklepów z odzieżą. Z ust owianego złą sławą mieszkańca powiatu białostockiego padają sformułowania, które mogą być uznane za groźby karalne i znieważenie.
Sklep zapowiedział już, że sprawa skończy się w sądzie. Co więcej, z wydanego oświadczenia wynika, że opisywana przez Daniela M. sytuacja nie miała miejsca.
Żaden z naszych pracowników nie brał udziału w zajściu, jak również nie uczestniczył w wydarzeniu, na którym pojawił się Pan Daniel - poinformował sklep.
Filmik zniknął już z Instagrama. Krąży jednak po sieci.
(mik)