W supraskim monasterze doszło do cudu. „Sięgnęliśmy po ikonę Życiodajne Źródło. Ma ona na sobie ryzę. Gdy przypadkowo ją odsłoniliśmy, naszym oczom ukazała się ikona cała pokryta mirrem” - opowiadał na antenie Radia Orthodoxia o niezwykłym wydarzeniu biskup Andrzej.
W czwartek ojcowie monasteru w Supraślu szykowali się do święta Ikony Bogurodzicy „Życiodajne Źródło”, które wypadało w piątek. Wtedy właśnie ich oczom ukazał się zaskakujący widok. Z ikony wydzielać zaczęło się mirro, pachnący olej.
- Na ikonie znajdowały się smugi, cała była pokryta mirrem - powiedział Radiu Orthodoxia biskup supraski Andrzej.
Zdaniem hierarchy „na pewno nie jest to przypadkowe”.
- Przyjęliśmy to jako przejaw szczególnej łaski Bożej. Ona bowiem pokrzepia tych, którzy w momentach trudnych nie odchodzą od Boga i starają się zmagać z wszelkimi przeciwnościami. Na pewno takim trudnym momentem jest epidemia i wytworzona wokół niej sytuacja skutkująca także ograniczonym udziałem wiernych w nabożeństwach - stwierdził biskup supraski.
Ikonę „Życiodajne Źródło” wynoszono zawsze procesyjnie podczas epidemii i chorób.
Jak głosi sama jej nazwa, to ikona, która niesie życie, uzdrawia wszystkich duchowo i cieleśnie - czytamy na stronie monaster-suprasl.pl.
Wierni mogą adorować cudowną ikonę. Została ona wystawiona na środek cerkwi.
Codziennie przed ikoną będą służone nabożeństwa i molebny. W Niedzielę Antypaschy (26 kwietnia) będzie sprawowany akatyst, po którym wierni zostaną namaszczeni mirrem z ikony. Początek nabożeństwa o godz. 18.00 - poinformowano na stronie internetowej monasteru.
Do podobnego cudu doszło dziesięć lat temu w Terespolu (woj. lubelskie). Zaczęło się od tego, że młody chłopak poprosił miejscowego proboszcza, aby ten przywiózł mu z Ukrainy ikonę Matki Bożej Skoroposłusznicy. Po roku stało się coś, co trudno było racjonalnie wytłumaczyć. Z ikony zaczęły wyciekać krople mirra. Obraz przeniesiono do cerkwi, do której od tego czasu przyjeżdżają licznie pielgrzymi.
Do zdarzenia określanego mianem cudu kilkanaście lat temu doszło także na Podlasiu, w jednej z parafii rzymsko-katolickich. W październiku 2008 roku jeden z księży parafii św. Antoniego w Sokółce podczas udzielania komunii upuścił komunikant. Opłatek - zgodnie z procedurą kościelną - zabrano i umieszczono w wodzie, w specjalnym naczyniu liturgicznym. Po kilku dniach okazało się, że w naczyniu znajdują się ślady przypominające krew. Jak głosi komunikat Kurii Archidiecezjalnej z Białegostoku, „dnia 7 stycznia 2009 roku z Komunikantu pobrano próbkę, która następnie została niezależnie zbadana przez dwóch profesorów specjalistów patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Wydali oni zgodne orzeczenie, które brzmi: „przysłany do oceny materiał (…) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego, a przynajmniej ze wszystkich tkanek żywych organizmu najbardziej ją przypomina”. Ingerencji osób postronnych nie stwierdzono.
Zdjęcia płaczącej ikony z monasteru w Supraślu można zobaczyć na stronie monaster-suprasl.pl
(mik)