Mimo że sanepid mnie odsyłał, bym dzwonił do szpitala, szpital odsyłał do numeru 112, a 112 odsyłało do sanepidu itd., to zastosowałem sam sobie kwarantannę - twierdzi podlaski „pacjent zero” z Sobolewa, u którego jako pierwszego w regionie wykryto zarażenie koronawirusem. Według mężczyzny opieką nie została wcale objęta jego najbliższa rodzina. Do sprawy odniosła się też matka chorego, która jest lekarzem.
Przypomnijmy, wczoraj u mieszkańca Sobolewa (gm. Supraśl) wykryto zakażenie koronawirusem. Mężczyzna trafił do szpitala zakaźnego w Białymstoku, o czym poinformował za pośrednictwem Instagrama. Jeszcze niedawno przebywał w Londynie, gdzie dawał koncert.
Zobacz: Podlaski „pacjent zero” to mieszkaniec powiatu białostockiego. Sam zamieścił zdjęcie ze szpitala
Dzisiaj potwierdzono natomiast kolejny przypadek zarażenia koronawirusem. Chora to młoda mieszkanka Białegostoku.
Więcej: Drugi przypadek koronawirusa na Podlasiu. Zarażona to młoda kobieta
Tymczasem głos zabrał podlaski „pacjent zero”. Zamieszczone przez niego informacje mogą szokować.
Mimo że sanepid mnie odsyłał, bym dzwonił do szpitala, szpital odsyłał do numeru 112, a 112 odsyłało do sanepidu itd., to zastosowałem sam sobie kwarantannę - napisał na Facebooku. - Mimo trąbienia wszędzie, że niby moja najbliższa rodzina jest pod opieka sanepidu i jest diagnozowana, to na chwile obecną jest to wprowadzanie w błąd, nikt od wczoraj nie pojawił się by ich zbadać - dodał. Jednocześnie zaznaczył jednak, że z matką oraz rodzeństwem nie miał w ostatnim czasie fizycznego kontaktu, rozmawiali jedynie telefonicznie. Wcześniej służby wojewody podawały, że rodzinę chorego objęto nadzorem epidemiologicznym.
Do całej sprawy odniosła się też matka mężczyzny, która prowadzi w Białymstoku przychodnię lekarską.
Od czasu powrotu syna zza granicy (12.03) pozostawał on wraz ze swoją rodziną w kwarantannie domowej i kontaktowaliśmy się jedynie telefonicznie. Dzięki mojej czujności i determinacji Krzysztof w dniu 16.03 miał wykonany test, którego wynik niestety okazał się pozytywny. Syn wczoraj wieczorem został przewieziony z własnego domu do Kliniki Chorób Zakaźnych w Białymstoku. Jego stan pozostaje dobry - poinformowała. Dodała również, że „mimo braku nałożenia na mnie kwarantanny, dobrowolnie zdecydowałam się nie przychodzić do pracy i czasowo pozostać w domu”. - Dołożę wszelkich starań, aby zarówno mi, jak i moim najbliższym, wykonane zostały testy w kierunku koronawirusa - podkreśliła w internetowym wpisie.
(mik)