Las Pietrasze położony jest pomiędzy ulicą Wysockiego i Trasą Generalską w Białymstoku a osiedlem Dolina Cisów w Wasilkowie. Z pewnością nie jest to miejsce odosobnione. Przechadzając się szerokimi leśnymi ścieżkami co parę minut spotykamy spacerowiczów, chcących odpocząć od miejskiego zgiełku, czy szlifujących kondycję biegaczy i kolarzy. Nie każdy jednak wie, jakie sekrety skrywają leciwe zarośla.
Przy wejściu do lasu - w pobliżu drogi Białystok - Wasilków - znajduje się spory parking. Z reguły jest pusty, stoi na nim góra kilka aut. Wyjątek stanowią zloty (tzw. spoty) miłośników motoryzacji. Dzisiaj jednak, pomimo trwającego długiego weekendu, tłoku nie było - zaledwie trzy samochody.
Las Pietrasze gości wita dwoma tabliczkami - jedną - na oko nieco nowszą, choć już i tak przekrzywioną - promującą bezpieczeństwo pożarowe i drugą - solidnie obdartą i wysłużoną - informującą, że znajdujemy się na terenie Nadleśnictwa Dojlidy. Tak naprawdę, to dalej nic intrygującego...
Kilkanaście metrów dalej widać betonowe elementy. Wyglądają na pozostałości muru, ogrodzenia. Bardzo możliwe, że to ślady po dawnym poligonie, który znajdował się tutaj już od czasów XIX wieku. Rzekomo w 1898 roku manewrom wojsk rosyjskich miał się przyglądać sam car Mikołaj II Aleksandrowicz. Później - w okresie 20-lecia międzywojennego - ćwiczyli tutaj żołnierze z koszar przy ulicy Traugutta.
O obecności wojsk na tym terenie świadczą też liczne rowy, które służyły za okopy i punkty strzelnicze. Z żołnierzami carskimi związana jest jedna z najbardziej intrygujących i tajemniczych historii.
Na przełomie lat 1914/1915 w Lesie Pietrasza powstało... lądowisko sterowców, potocznie zwanych zeppelinami. Informacji na ten temat jest niewiele. Wiadomo, że podczas I wojny światowej w Białymstoku stacjonowały trzy maszyny: Persewal, Astra i Albatros. Statki powietrzne mierzące nawet 80 metrów długości i 14 metrów szerokości przenosiły i zrzucały bomby m. in. na dworzec kolejowy w Ełku, znajdującym się wówczas na terytorium Prus czy drogi w pobliżu Twierdzy Osowiec.
Dzisiaj po lądowisku zostały jedynie ruiny. Ich znalezienie, szczególnie o tej porze roku, nie należy do najłatwiejszych.
Na ogólnodostępnych mapach zaznaczone są różne lokalizacje. Większość z nich - jak się koniec końców okazało - jest niestety zwodnicza. Ruszamy ścieżką znajdującą się bezpośrednio przy parkingu. Po minięciu wspomnianych betonowych elementów, może 200 metrów od ruchliwej na co dzień drogi, witają nas leśni mieszkańcy.
Stare betonowe włazy - sądząc po nieprzyjemnym zapachu - od kanalizacji, rozlokowane co kilkadziesiąt metrów, nie pomagają w znalezieniu właściwych pozostałości po lądowisku sterowców. Na pierwsze kotwy (duże betonowe elementy służące do cumowania statków powietrznych) natrafiliśmy tak naprawdę po kilkunastu minutach. Omyłkowo wzięliśmy je jednak początkowo za część starej miejskiej infrastruktury wodociągowej.
Po około półtorej godziny bezowocnej wędrówki wgłąb lasu wracamy w to miejsce. Dopiero po kilku minutach wnikliwej wzrokowej penetracji zarośli dostrzegamy kolejne kotwy. Te są już znacznie większe.
W pobliżu znajdują się też zagadkowe betonowe konstrukcje. Zdaniem autorów bloga hejpodlasie.blogspot.com, mogły służyć do napełniania sterowców wodorem.
Wokół pełno jest zagłębień. W jednym z nich znajduje się coś na kształt kanału. Całość jest mocno zarośnięta i prawdopodobnie także przysypana ziemią.
Więcej o tajemniczym carskim obiekcie dałoby się zapewne powiedzieć, gdyby zachował się w całości albo chociaż w nieco większej części. Mimo wszystko znalezienie chociażby podstawowych informacji o lądowisku sterowców zajmuje i tak mniej czasu niż odszukanie jego pozostałości. Nam eksploracja tego miejsca (łącznie z błądzeniem po lesie) zajęła około dwóch godzin. Jest to i tak niezły rezultat, biorąc pod uwagę, że niektórzy - jak wynika z ich relacji - do Lasu Pietrasze wracali po kilka razy, aby w końcu natrafić na dawne miejsce stacjonowania zeppelinów. Archiwalne zdjęcia rosyjskich sterowców można obejrzeć na stronie internetowej humus.livejournal.com.
To jednak nie jedyna historia, jaką kryją zarośla lasu pomiędzy Białymstokiem a Wasilkowem. Szukając lądowiska sterowców, natrafić można na ukryty pośród drzew cmentarz. Więcej o tragicznych wydarzeniach, których świadkiem był Las Pietrasze, wkrótce na knyszynska.eu.
(mik)