Średnio co niecałe trzy godziny ktoś potrzebował ich pomocy. Interwencji było ponad 600 więcej niż w ubiegłym roku. Oprócz bezpośredniej pomocy na miejscu zdarzenia prawie 400 osobom, strażacy z powiatu białostockiego uratowali mienie o wartości 145 mln złotych.
Rok 2017 dla białostockich strażaków był bardziej pracowity niż poprzedni. W związku z pożarami interweniowali 964 razy, tzw. miejscowymi zagrożeniami np. wypadkami komunikacyjnymi - 1699. Ponad 300 razy wyjeżdżali też do alarmów fałszywych. Większość z nich to te z automatycznych systemów przeciwpożarowych lub w dobrej wierze. Nie zabrakło jednak ośmiu nieodpowiedzialnych osób, które dla żartu postanowiły postawić na nogi straż pożarną.
Najwięcej wyjazdów poza Białymstokiem, gdzie było ich prawie 1 700, ratownicy mieli w gminie Choroszcz. Tam podjęto 167 działań ratowniczych. Spokojniej było w gminach: Wasilków (139 interwencji), Supraśl (105), Michałowo (98), Dobrzyniewo Duże (77), Czarna Białostocka (74) i Gródek (67). Najbezpieczniejsza gmina w powiecie to Suraż. Strażacy w związku z niebezpiecznymi sytuacjami byli tam 21 razy.
Strażacy często są pierwsi na miejscu zdarzenia, wielu z nich ma tytuł ratownika medycznego. W 2017 roku udzieli pomocy medycznej 397 poszkodowanym. W pożarach obrażenia odniosło 61 osób, a różnych wypadkach - 519.
Miniony rok był niestety najtragiczniejszym od wielu lat dla strażaków z powiatu białostockiego. 25 maja podczas gaszenia hali magazynowej na Dojlidach w płomieniach zginęło dwóch młodych ratowników. W pożarach śmierć poniosło też sześciu cywili. W różnego rodzaju wypadkach pomóc nie udało się 20 osobom.
Straty jakie oszacowano podczas zdarzeń w 2017 roku wyniosły ponad 204 miliony złotych. Uratować udało się mienie o wartości powyżej 145 mln zł.
Do 61 proc. zdarzeń zawodowi strażacy z Państwowej Straży Pożarnej wyjeżdżali sami. 17 proc. akcji to te prowadzone wspólnie z jednostkami OSP. W 652 przypadkach druhowie nieśli pomoc samodzielnie.
(mik)