Piątkowa propozycja resortu zdrowia dotycząca podwyższenia najniższych wynagrodzeń dla medyków nie jest nawet symboliczną - stwierdził w niedzielę w Radiu ZET prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja.
- Propozycja, jaką otrzymaliśmy w piątek, to nawet nie jest symboliczna podwyżka, ponieważ zaproponowano, byśmy jako specjaliści od 1 lipca otrzymywali (...) kwotę 6769 zł (według wskaźnika 1,31 - PAP). Łatwo wyliczyć, że specjalista będzie zarabiał 19 zł brutto więcej niż do tej pory - wytłumaczył.
Przypomniał, że w wyniku protestów rezydentów w 2018 roku doszło do wprowadzenia ustawowych przepisów, które gwarantowały wynagrodzenie zasadnicze lekarza specjalisty w wysokości 6750 zł. Zapis tej ustawy obowiązywał jednak do końca 2020 roku. Matyja podkreślił, że pomimo tego, że resort zobowiązał się do renegocjowania tych warunków i zmiany tzw. siatki płac, to do niego nie doszło i w związku z tym nowelizowano regulacje ustawy o sposobie kształtowania wysokości najniższych wynagrodzeń. Obowiązują one do końca czerwca 2021 roku. A to np. oznacza, że lekarz specjalista wróci do płacy zagwarantowanej ustawą z 8 czerwca 2017 roku, czyli przy współczynniku 1,27 przeciętnego wynagrodzenia (2800 zł) będzie to poziom 6563 zł.
Prof. Matyja zaznaczył, że to nie jest podwyżka, ale obniżka.
- Ponieważ, gdyby tylko uwzględnić wskaźnik inflacji, który w 2020 roku wynosił 3,4 proc., to ta podwyżka powinna wynosić 230 zł do kwoty 6750 zł. A gdyby tylko odnieść to procentu wzrostu minimalnego wynagrodzenia w kraju - 7,7 proc. (wzrost w 2021 roku do 2800 zł brutto zł z 2600 zł brutto w 2020 roku - PAP) to ta kwota powinna wynieść około 520 zł - wyliczył.
- To 19 zł nie tylko ośmiesza propozycję, ale po prostu jest wręcz niewiarygodne. Środowisko, które reprezentuję, ale nie tylko moje, środowisko wszystkich pracowników przyjęło to jak pewnego rodzaju policzek - powiedział. Dodał, że środowisko medyczne zrozumiałoby, gdyby powiedziano, że sytuacja pandemiczna uniemożliwia wzrost płac, bo rozumie, że sytuacja jest trudna, ale chciałoby usłyszeć, że jest perspektywa na wzrost płac.
- Ja rozumiem, gdybyśmy usłyszeli - jest pandemia i (...) nie stać państwa na podwyżki w roku 2020 roku i 2021 roku, ale powinniśmy zobaczyć perspektywę wzrostu i na to środowisko by przystało - powiedział.
Minister zdrowia Adam Niedzielski w piątek spotkał się w ramach posiedzenia Trójstronnego Zespołu ds. ochrony zdrowia z przedstawicielami reprezentatywnych central związkowych, organizacji pracodawców i samorządów zawodów medycznych w sprawie wynagrodzeń.
Po spotkaniu rzecznik prasowy MZ Wojciech Andrusiewicz poinformował, że resort przedstawił do dyskusji kilka propozycji. Resort zaproponował oprócz przyspieszenia o pół roku, czyli od 1 lipca 2021 roku osiągniecie przez wszystkie podmioty lecznicze ustawowo gwarantowanych poziomów wynagrodzeń zasadniczych pracowników medycznych oraz innych pracowników działalności podstawowej oraz podwyższenie współczynników płacy dla wszystkich grup zawodowych wyszczególnionych w załączniku do ustawy z 8 czerwca 2017 r.
Oznaczałoby to, że od lipca (a nie od grudnia) lekarz albo lekarz dentysta, który uzyskał specjalizację drugiego stopnia lub tytuł specjalisty w określonej dziedzinie medycyny miałby współczynnik 1,31 (a nie 1,27) i najniższe wynagrodzenie 6769 zł (a nie 6500 zł). Natomiast lekarz z pierwszym stopniem specjalizacji zarabiałby w podstawie wynagrodzenia nie mniej niż 6201 zł przy wskaźniku 1,20. W myśl obecnych regulacji jest to wskaźnik 1,17 i kwota 6046 zł. Z kolei lekarz bez specjalizacji otrzymałby minimalnie 5478 zł (wskaźnik 1,06), zamiast obecnie przyjętego w przepisach poziomu 5426 zł (wskaźnik 1,05).
(PAP)
autorka: Klaudia Torchała