Dziś modlimy się i zapalamy na grobach bliskich znicze; dawniej urządzano uczty, by nakarmić wędrujące po świecie dusze oraz rozpalano ogniska, by mogły się ogrzać. Zaduszki to szczególny dzień, którego obchody sięgają czasów pogańskich.
Początek listopada to specyficzny czas w roku. To wówczas w wielu krajach na całym świecie mają miejsce obchody związane ze wspominaniem zmarłych i modlitwą za ich dusze. W zależności od danej kultury, owe obchody przybierają jednak rozmaite formy. Podczas gdy np. Meksyk słynie z pełnego radości, tańca i zabawy Dnia Zmarłych, kiedy to domy przystrajane są kwiatami, a po wizycie na cmentarzu urządza się piknik z towarzyszeniem muzyki, polska tradycja w sposób zgoła odmienny podchodzi do tej wyjątkowej uroczystości. Choć rodzime obrzędy są być może mniej spektakularne, w naszej kulturze początek listopada jest niewątpliwie równie istotny.
Zaduszki zwane Dniem Zadusznym lub Wspomnieniem Wszystkich Wiernych Zmarłych poświęcone są tym, którzy odeszli. Mieszkańcy całej Polski wracają wówczas do rodzinnych miast i miasteczek, by zapalić znicze na grobach bliskich. Odbywające się 2 listopada obchody są kontynuacją Dnia Wszystkich Świętych, mającego miejsce dzień wcześniej. Wierni kościoła rzymskokatolickiego modlą się za dusze zmarłych, które jeszcze nie dostąpiły zbawienia. Zaduszki to jednak nie tylko czas modlitwy i zadumy - pozostają one ważnym elementem polskiej kultury, czerpiącym z pradawnych wierzeń i pogańskich zwyczajów.
Geneza Zaduszek jest cokolwiek fascynująca. Mające swój początek w przedchrześcijańskich obrządkach Słowian i Celtów obchody niezależnie od sposobu świętowania wyrażały wiarę w to, że śmierć nie jest całkowitym unicestwieniem, a ludzka dusza po zakończeniu ziemskiego życia, dalej wędruje po świecie. Kultywowany do dziś zwyczaj zapalania zniczy wywodzi się z pogańskiej tradycji – rozpalane wtedy ogniska miały pozwalać ogrzać się zabłąkanym duszom.
Jeszcze w XIX w. odprawiano na cześć zmarłych uroczystości ofiarne, które utrwalone zostały w najważniejszym dziele polskiej literatury, jakim jest dramat „Dziady” Adama Mickiewicza. Dowiadujemy się z niego, jak wyglądały ówczesne obrzędy cmentarne oraz ludowe tradycje polegające na organizowaniu uczt, które miały nakarmić składające tego dnia wizytę duchy.
Zwyczaj ów wynikał z przekonania, że tego jednego dnia w roku wszystkie dusze czyśćcowe mogą swobodnie wędrować po ziemi. Według wierzeń często przyjmowały one postać bezdomnego włóczęgi, dzięki czemu zapraszano na ucztę najbiedniejszych mieszkańców wsi. Panowało przekonanie, że bezpieczniej jest tego dnia pozostać w domu. Jakakolwiek muzyka była zabroniona, gdyż mogła przyciągnąć uwagę błąkających się duchów. Zamknięte były więc karczmy, a także kościoły - wierzono, że zmarli kapłani wracali tego dnia, by odprawić mszę.
Niewiele spośród tych zwyczajów przetrwało do dziś. Obecnie Zaduszki to przede wszystkim czas na odwiedzanie rodzinnych stron i zapalenie zniczy na grobach bliskich. Czas zadumy, refleksji nad przemijaniem oraz wspominania tych, którzy odeszli. Symboliczny dla tej daty pozostaje widok cmentarzy jaśniejących blaskiem światełek zapalonych na każdym grobie.
(PAP Life)
W Dzień Zaduszny wspominamy wszystkich wiernych zmarłych, którzy stają przed oczyma naszej duszy, obrazy ludzi, których utraciliśmy. Nosimy te obrazy w pamięci naszego serca nawet wtedy, gdy przytłoczeni ciężarem codziennych obowiązków zdajemy się o nich nie pamiętać – powiedział w rozmowie z PAP metropolita lubelski abp Stanisław Budzik.
Dodał, że na początku listopadowych dni nasi zmarli stają się nam szczególnie bliscy.
"Ich rysy odżywają w naszej pamięci ze szczególną wyrazistością, ich słowa dźwięczą w naszych uszach, a w sercach odzywa się zapiekły ból i smutek, że nie ma ich już wśród nas" – zaznaczył hierarcha.
"Smutek i żal to uczucia głęboko ludzkie i nie trzeba się ich wstydzić. Ale my, chrześcijanie, smucimy się inaczej niż ci, którzy nie mają nadziei. Bo my mamy nadzieję. Jest nią Chrystus, który w Ewangelii nazywa siebie Drogą, Prawdą i Życiem. Wierzymy, że nasi zmarli, chociaż nie ma ich wśród nas, żyją przez Chrystusa i z Chrystusem. Każdy, kto szedł przez życie z Chrystusem i z Chrystusem życie zakończył, razem z Chrystusem zmartwychwstanie" – powiedział w rozmowie z PAP abp Budzik.
Podkreślił jednocześnie, że wierzymy z całym Kościołem, że nasi zmarli żyją, że związani jesteśmy z nimi niewidzialnymi, ale rzeczywistymi więzami świętych obcowania, o którym mówi nasze wyznanie wiary.
"Stąd też możemy się za naszych zmarłych modlić, wspominać ich imiona w domu, na cmentarzu i w Kościele, że możemy w ich intencji składać ofiarę mszy świętej, za nich ofiarować Bogu nasze prace, trudy i cierpienia" – dodał abp Budzik.
Zapytany, co czynią zmarli dla nas, abp Budzik odpowiedział: "Jeżeli wyznajemy wiarę w świętych obcowanie, a więc we wspólną wymianę darów, pomiędzy tymi, co już odeszli, a tymi, co jeszcze pielgrzymują, to musi istnieć również możliwość łączności i pomocy z tamtej strony w naszym kierunku. Dzień Zaduszny to szczególny dzień – dzień, w którym umarli mówią do żyjących. Wsłuchajmy się w ich głos i podejmijmy z nimi dialog. Nasi zmarli chcą nam dziś pomóc w potrójny sposób".
Najpierw – jak wyjaśnił abp Budzik – pragną się z nami pojednać. "Może nie wszystko między nimi a nami było w porządku. Może zostały jakieś niewyrównane rachunki. Tak wiele w życiu niepotrzebnych nieporozumień, tyle krzywdy, świadomie, a czasem nieświadomie wyrządzonej. Ile zaniedbania, braku miłości, życzliwości. Trzeba nam często przypominać słowa poety, ks. Twardowskiego: +Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą+. Nasi zmarli ofiarują nam swoje przebaczenie. Dziś oglądają wszystko z innej perspektywy. Ogarnięci bezmiarem Bożej miłości, pragną nam dzisiaj udzielić daru przebaczenia i proszą o to samo z naszej strony" – podkreślił metropolita lubelski.
Po drugie nasi zmarli pragną nam ofiarować łączność ze sobą. "Nie chodzi o to, aby chcieli nas wyrwać z tej ziemi i pociągnąć do siebie. Bóg odmierzył każdemu czas życia i wyznaczy godzinę śmierci. Chodzi o coś zupełnie innego. Łączność ze zmarłymi pomaga nam lepiej kształtować nasze życie tu na ziemi. Żyjący na ziemi i ci, co z niej już odeszli, tworzą w Chrystusie jedną wspólnotę. Możemy i powinniśmy się na tę wspólnotę otworzyć. Nie po to, aby uciekać od twardej rzeczywistości życia, ale po to, by zrozumieć, skąd wyszliśmy i dokąd zdążamy. Jeżeli zmęczony wędrowiec dostrzega na horyzoncie cel swojej wędrówki, wtedy nabiera sił. Naszą wędrówką jest życie, naszym celem wieczność" -wyjaśnił abp Budzik.
Po trzecie nasi zmarli pragną podzielić się z nami tym, co dla nich najcenniejsze: bliskością Boga.
"Oni już przeszli przez bramę śmierci i odkryli, że ta brama to drzwi do domu dobrego Ojca. Nawet jeżeli potrzebują jeszcze oczyszczenia, to dana jest im pewność, że Bóg przygotował dla nich mieszkanie w niebie, to znaczy pełnię radości i szczęścia. Dlatego zbliżajmy się do Boga razem z naszymi zmarłymi. Przez nich i z nimi zanośmy do Boga nasze modlitwy. A wtedy odkryjemy, że łatwiej się nam modlić. Wtedy doświadczymy przedziwnej skuteczności naszej modlitwy" – podkreślił hierarcha.
Dodał, że w Dzień Zaduszny umarli mówią do żyjących. "Wsłuchajmy się w ich głos i podejmijmy z nimi dialog. Przyjmijmy ich dar pojednania, łączmy się z nimi przez wiarę i modlitwę, szukajmy za ich pośrednictwem bliskości Boga. I spieszmy się kochać ludzi, dopóki są z nami, dopóki nam towarzyszą w drodze" – zaznaczył abp Budzik.
Obchody Dnia Zadusznego zapoczątkował w chrześcijaństwie w roku 998 opat z Cluny Odilon, jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków czczących zmarłych. Na dzień modlitw za dusze zmarłych – stąd nazwa "Zaduszki" – wyznaczył pierwszy dzień po Wszystkich Świętych.
Tradycja modlitwy za osoby zmarłe, które czekają na spotkanie z Bogiem w niebie, sięga czasów biblijnych. Pierwsze wzmianki o modlitwie i złożeniu ofiary przebłagalnej za tych, którzy odeszli z tego świata, są w Starym Testamencie.
W XIII wieku tradycja ta rozpowszechniła się w całym Kościele katolickim. Początkowo we Francji, Anglii, Niemczech i we Włoszech, a później w innych krajach. W Polsce uroczystość Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć w XII w., a z końcem XV w. była znana w całym kraju.
W 1915 roku papież Benedykt XV na prośbę opata benedyktynów zezwolił, aby tego dnia każdy kapłan mógł odprawić trzy msze: w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.
Dogmat o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił na Soborze w Lyonie w 1274 r., a potwierdził i wyjaśnił na Soborze Trydenckim (1545-1563) w osobnym dekrecie. Opiera się na przesłankach zawartych w Piśmie Świętym i na sięgającej II wieku tradycji kościelnej. Duży wkład w rozwój nauki o czyśćcu wniósł św. Augustyn. Dogmat podkreśla dwie prawdy: istnienie czyśćca jako pośmiertnej kary za grzechy oraz możliwość i potrzebę modlitwy i ofiary w intencji dusz czyśćcowych. (PAP)
Autor: Stanisław Karnacewicz