To sytuacja, z którą stosunkowo często mierzą się strażacy. Choć dają z siebie wszystko, by ratować ludzkie życie i zdrowie oraz mienie, niejednokrotnie słyszą niepochlebne opinie na temat swoich działań. Ich autorami są osoby, które nie mają pojęcia o strażackiej służbie. Z takim zachowaniem ostatnio mieli do czynienia druhowie z Gródka, którzy nie pozostali bierni.
W weekend przy ulicy Michałowskiej w Gródku doszło do pożaru budynku. Na szczęście osoby w nim przebywające wyszły na zewnątrz o własnych siłach. Na miejsce pierwsi przybyli strażacy z miejscowej OSP, którzy od razu przystąpili do działania.
Szybko zebrała się też grupa gapiów. Niektórzy z nich zaczęli komentować przebieg akcji. Sęk w tym, że ich wiedza na ten temat nie była zbyt bogata.
Można mieć swoje zdanie na różne tematy, ale najbardziej oburzające jest to, że stojąc i obgadując, a wręcz nawet bulwersując się, że strażacy „przyjechali bez wody" i „że może niech wezmą z domów obok bo nie mają czym gasić", niektórzy nie wiedzą o czym mówią . Nie mając pojęcia o specyfice działań w przypadku pożaru zabudowań z przyłączem energetycznym i zbiornikiem z olejem opałowym w środku lepiej nie powiedzieć nic niż mówić nieprawdę - napisali po akcji na swojej facebookowej stronie strażacy z OSP Gródek.
Przedstawili też rzetelne fakty na temat akcji. Jak podkreślają, na miejscu byli już po około 5 minutach od zgłoszenia na numer alarmowy. To bardzo szybko, biorąc pod uwagę, że strażacy ochotnicy nie przebywają w remizie oczekując na ewentualny alarm. Dwa wozy, które wyjechały do pożaru, miały pełne zbiorniki wody. To zresztą standard, uzupełnia się je po każdej akcji. Od razu podłączono się do pobliskiego hydrantu. Nie oznaczało to wcale, że strażacy przyjechali bez wody. Warto pamiętać, że pompy w pojazdach pożarniczych mają na tyle wysoką wydajność, że opróżnienie zbiornika może zająć zaledwie kilka, kilkanaście minut.
W wyniku rozpoznania przez dowódcę mieliśmy informację od właścicieli budynku, że wszyscy z niego wyszli o własnych siłach przed naszym dojazdem, w tym momencie najważniejszą kwestią było bezpieczeństwo strażaków uczestniczących w działaniach. Woda nie była podawana na pożar z tego względu, że do budynku cały czas był podłączony prąd co było zagrożeniem dla strażaków. Niezwłocznie po upewnieniu się o odłączeniu zasilania jedna rota rozpoczęła gaszenie od środka, a druga z zewnątrz. W momencie dojazdu zastępów Państwowej Straży Pożarnej z Białegostoku trwało już dogaszanie pożaru - relacjonują druhowie z Gródka.
Gródeccy strażacy są zmartwieni tym, że plotki godzą w dobre imię ich jednostki. Zwracają też uwagę, że zbiorowisko gapiów utrudnia działania ratowniczo-gaśnicze. Jednocześnie zachęcają domorosłych fachowców do sprawdzenia się w boju.
Jeżeli ktoś wie lepiej, jak zachować się w takiej sytuacji, to zapraszamy do dołączenia w nasze szeregi i wykorzystywanie tej wiedzy w działaniu - piszą.
Po wczorajszym pożarze na ulicy Michałowskiej w Gródku docierają do nas sygnały o plotkach na nasz temat. Można mieć...
Opublikowany przez OSP Gródek Niedziela, 14 marca 2021
(mik)