Na inaugurację sezonu turystycznego i wyjątkowo długiej w tym roku majówki, 28 kwietnia 2018 r. już trzeci rok z rzędu rozpoczął kursowanie pociąg do Puszczy Knyszyńskiej na trasie Białystok – Waliły. Będzie on woził pasażerów i turystów podczas letnich i jesiennych weekendów. Jak pokazały ostatnie dni, cieszy się on dużym zainteresowaniem zarówno wśród mieszkańców, jak i turystów przyjeżdżających na Podlasie. Z pociągu mogą skorzystać także rowerzyści - opłata za rower wynosi tylko kilka złotych.
W pierwszy długi majowy weekend - od 28 kwietnia do 6 maja - pociąg kursował codziennie (po dwie pary dziennie). Mimo braku promocji malowniczej trasy kolejowej Białystok-Zubki Białostockie, frekwencja pasażerów dopisała.
- Na przykład w dniu inauguracyjnego przejazdu jechało 60 podróżnych i 15 rowerów, zaś 1 maja padł rekord sezonu 2018 - kiedy podróżowało nim 112 podróżnych i 35 rowerów – cieszy się Andrzej Kasperowicz, pomysłodawca reaktywacji linii kolejowej nr 37 Białystok-Zubki Białostockie. - Podobna liczba osób jechała w dniach 3 i 6 maja. Średnio jednym kursem pociągu jechało około 40 osób i 10 rowerów, a pociąg wykonał 36 kursów. Pociąg od 12 maja do 28 października będzie kursował tylko w weekendy.
Andrzej Kasperowicz podkreśla, że stałe połączenie kolejowe na tej trasie było i jest potrzebne.
- Jechały całe rodziny z dziećmi na przejażdżkę pociągiem i zaraz wracały do Białegostoku. Jechali turyści z rowerami i wyruszali na szlaki rowerowe. Dużą popularnością cieszył się również pociąg wśród miejscowej ludności, a także tych, którzy tu kiedyś mieszkali i codziennie dojeżdżali po zakupy, do lekarza, szkoły i pracy. Mamy co pokazywać, podziwiać i czym się pochwalić, ale nie potrafimy sprzedać. Brak jest zaangażowania i koordynacji instytucji odpowiedzialnych za propagowanie i promowanie naszego Podlasia - mówi.
Z waliłskiego pociągu skorzystał także białostocki radny, a także zapalony rowerzysta Wojciech Koronkiewicz.
- 6 maja wybrałem się na dworzec PKP w Białymstoku, żeby skorzystać z połączenia z Waliłami. Pani w kasie powiedziała, że biletów na rowery już nie ma. Ale może konduktor wpuści... - Ja miałbym nie wpuścić? - zawołał pan kierownik pociągu. I pozwolił wszystkim rowerzystom zabrać się do środka ze swoimi pojazdami. Tego dnia było nas piętnaścioro. Kilka osób jechało do Żedni, jeden pan do Sokola. Miał naprawdę świetną mapę Puszczy Knyszyńskiej i wszyscy z ciekawością oglądaliśmy, jakimi szlakami powinniśmy jechać. Reszta rowerzystów wysiadła w Waliłach. Grupa młodych ludzi popedałowała na Supraśl. W Kruszynianach spotkałem też innych rowerzystów z naszego pociągu. Pod mizarem natknąłem się na dwójkę rowerzystów z Poznania. Oni też trochę podjechali pociągiem, do Sokółki. Puszcza jest zatem pełna rowerzystów. Puszcza ma świetne połączenia kolejowe. Nic - tylko jechać! Od Walił do Kruszynian przydałoby się więcej znaków i kierunkowskazów, aby nie błądzić po leśnych drogach - powiedział Wojciech Koronkiewicz.
(ren)