Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego podzieliły Polskę niemal idealnie na pół. Zachód należy do Koalicji Europejskiej, wschód to z kolei silny bastion Prawa i Sprawiedliwości. Od reguły są jednak wyjątki, które doskonale widać we wschodniej części powiatu białostockiego. Nie zawsze bowiem liczyło się tylko ugrupowanie i numer na liście.
Jeżeli chodzi o geograficzny rozkład głosów to zaskoczenia w wyborach do Parlamentu Europejskiego raczej nie było. Zachód za Platformą, Wschód za PiS-em.
Tak głosowali Polacy w wyborach do #PE#wyboryPE #wyboryeuropejskie2019 pic.twitter.com/5rHBjT2ePC
— Onet Wiadomości (@OnetWiadomosci) May 27, 2019
Od każdej reguły są jednak wyjątki. Pomimo silnej pozycji PiS-u w regionie, partii rządzącej nie udało się przekonać do siebie większości wyborców z gmin takich jak Supraśl czy Gródek.
W gminie Supraśl na Koalicję Europejską zagłosowało 2 707 wyborców, a na PiS - 2 233. Większość głosów dla swojego ugrupowania zebrał tutaj Tomasz Frankowski. Mieszkańca Grabówki poparły 2 154 osoby (to niemal 80 proc. wyborców, którzy oddali głos na KE).
Były piłkarz wręcz zmiażdżył głównych konkurentów w swojej i okolicznych miejscowościach. Przykładowo,w jednej z komisji w Zaściankach, Frankowski zdobył 389. Natomiast w tym samym miejscu Karol Karski i Krzysztof Jurgiel (obaj z PiS-u) nazbierali łącznie 252 głosy. Przewaga byłego piłkarza była nad każdym z nich z osobna mniej więcej trzykrotna.
Co ciekawe, Tomasz Frankowski wygrywał też w komisjach w samym Supraślu czy okolicznych wsiach. To nieco niespodziewane z uwagi na chociażby rozkład głosów w ostatnich wyborach samorządowych.
Czytaj: Gmina Supraśl głęboko podzielona. Grabówka przeciw Radosławowi Dobrowolskiemu
Zdecydowane zwycięstwo Koalicja Europejska odniosła w Gródku, zdobywając 52,15 proc. głosów. To znów zasługa Tomasza Frankowskiego (476 głosów), ale także i innej kandydatki z powiatu - Jolanty Den, którą poparło 109 osób.
Patrząc na rezultat ostatnich wyborów samorządowych zaskakiwać - ale w drugą stronę - może też wynik niedzielnego głosowania w Wasilkowie. Tutaj PiS o prawie pół tysiąca głosów pokonał Koalicję Europejską.
Gdyby na moment zapomnieć o innych okręgach i obwodach, a ograniczyć się tylko do gminy Czarna Białostocka, to trzy mandaty przypadłyby Karolowi Karskiemu (1 063 głosy), Krzysztofowi Jurgielowi (557 głosów) oraz... Jolancie Den (643 głosy). Była wicestarosta, startując z ósmej pozycji na liście, pokonała „jedynkę” KE, na którą głosowało 498 osób. Jak widać, w skali mikro nie tylko numer startowy się liczy.
Widać to też - choć w nieco innym aspekcie - po gminie Dobrzyniewo Duże. Tutaj Krzysztof Jurgiel prześcignął będącego pozycję wyżej Karola Karskiego. Partyjnego kolegę pokonał 859:720. Podobnie było w Michałowie, gdzie różnica wyniosła 10 głosów na rzecz byłego ministra rolnictwa. Co o tym zadecydowało? Być może to, że Krzysztof Jurgiel jest mimo wszystko postacią w regionie bardziej rozpoznawalną niż Karol Karski.
Na uwagę zasługuje jeszcze wysoka, niespotykana dotąd w naszym kraju, frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W tym roku była niemal dwukrotnie wyższa niż pięć lat temu. PiS-owi trzeba przyznać, że bardzo sprytnie zmobilizował swoich wyborców, by w niedzielę stawili się przy urnach.Wystarczyło wpleść w europejską politykę tę krajową, przestrzegając m. in. przed utratą świadczenia 500+. Wymowne było bowiem pokazywanie w TVP przy każdej możliwej okazji byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego, który mówił: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”. Wygląda na to, że podobny zabieg nie udał się z kolei politykom Koalicji Europejskiej. Straszenie PiS-em było chyba dla większości wyborców zbyt abstrakcyjne (co innego widmo utraty comiesięcznego wpływu).
(mik)