Wyrwane okna, kompletnie zdemolowane wnętrze - taki był obraz domu przy ulicy Kasztanowej. Przypomnijmy, w budynku doszło do wybuchu gazu, ale to nie prawdopodobnie to było przyczyną śmierci znajdujących się wewnątrz osób.
Do tragedii, która poruszyła całą Polską doszło w poniedziałek około 12. Osiedlem domków na Dziesięcinach wstrząsnął wybuch. Mieszkańcy powiadomili służby, które natychmiast zjawiły się na miejscu.
W chwili przybycia pierwszych zastępów na miejsce zdarzenia zastano budynek mieszkalny z widocznymi uszkodzeniami otworów okiennych, drzwi i bramy garażowej na skutek wybuchu. Widoczne zadymienie wydobywające się z drzwi i okien. Przed budynkiem znajdowała się osoba postronna udzielająca pomocy dziecku. Od innych osób uzyskano informację o możliwości przebywania w zniszczonym budynku kolejnych osób. Rota medyczna przejęła poszkodowaną i kontynuowała resuscytację krążeniowo-oddechową. Kolejna rota w zabezpieczeniu prądu wody oraz w sprzęcie ochronnym układu oddechowego udała się do wnętrza budynku celem poszukiwania kolejnych poszkodowanych. Jednocześnie podjęto próbę zakręcenia zaworu gazu w szafce przy ścianie budynku. W związku z początkowo nieudaną próbą zakręcenia zaworu, podjęto decyzję o wycofaniu roty pracującej wewnątrz budynku. Rota ta odnalazła wewnątrz budynku, kilka metrów od wejścia kolejną osobę poszkodowaną i ewakuowała ją na zewnątrz. Po skutecznym zakręceniu zaworu gazowego, rota kolejny raz udała się do wnętrza budynku, w którym odnalazła trzecią osobę poszkodowaną, którą niezwłocznie ewakuowano. W międzyczasie na miejsce zdarzenia dojechał pierwszy zespół ratownictwa medycznego, który wspólnie z ratownikami prowadził resuscytację w stosunku do poszkodowanych. Pogotowie energetyczne odłączyło zasilanie budynku. W pomieszczeniu piwnicznym przy kotłowni ugaszono zarzewie ognia jednym prądem wody oraz odnaleziono ciało mężczyzny, którego również ewakuowano - relacjonuje mł. bryg. Tomasz Birycki z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Wybuch to jednak najprawdopodobniej pokłosie dramatu, który rozegrał się w domu. Z wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 47-letni mężczyzna zaatakował ostrym narzędziem 10-letnią córkę, 40-letnią żonę oraz 72-letnią babcię dziecka. Ofiary miały obrażenia świadczące o tym, że próbowały się bronić. Następnie napastnik miał odkręcić gaz i popełnić samobójstwo. Kiedy wyniesiono go z budynku miał na szyi pętlę wisielczą.
W stosunku do rodziny służby prowadziły procedurę Niebieskiej Karty. Miało to związek z podejrzeniem stosowania przemocy.
Małżeństwo, które zginęło w zdarzeniu, miało jeszcze jedną córkę. 22-latki w chwili tragedii nie było w domu. Została objęta pomocą psychologiczną.
Dokładne przyczyny i okoliczności dramatu będą znane po zakończeniu śledztwa.
(mik), bialystok.straz.bialystok.pl
Dom przy ulicy Kasztanowej po wybuchu gazu. Zdjęcia - mł. bryg. Tomasz Birycki, KM PSP w Białystoku: