Sąd Rejonowy w Białymstoku wydał wyrok w sprawie Grzegorza K. Mężczyzna odpowiadał za spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej.
Do incydentu z udziałem 60-letniego Białostoczanina doszło na początku kwietnia. W niedzielne popołudnie na policję zadzwonił pracownik jednego ze sklepów. Poinformował on mundurowych, że do placówki przyszedł mężczyzna, który odbywa kwarantannę.
Na miejscu szybko pojawił się patrol wyposażony w środki ochrony osobistej niezbędne do podejmowania interwencji wobec osób z podejrzeniem zarażenia koronawirusem. Okazało się, że rzeczywiście mężczyzna niedawno wrócił z zagranicy i powinien przebywać na kwarantannie.
W rozmowie z funkcjonariuszami mężczyzna dodał, że nie chciał fatygować córki, ani sąsiadów do spełniania swojej zachcianki kulinarnej. Pomimo tego, że w domu miał jedzenie, postanowił pójść do sklepu, bo zachciało mu się ryby. Tam jednak sam opowiedział personelowi, że jest na kwarantannie - informowała wówczas policja.
60-latek został zatrzymany. Okazało się, że jest zakażony koronawirusem. Usłyszał więc zarzut spowodowania zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej. Trafił też do tymczasowego aresztu.
We wtorek sąd rozpoznał wniosek prokuratora o skazanie oskarżonego bez przeprowadzania rozprawy. Jak podało Polskie Radio Białystok, mężczyzna usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. 60-latek ma też zapłacić tysiąc złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
(mik)