Białostoccy policjanci zatrzymali trzech mężczyzn podejrzanych o włamanie do dwóch niezamieszkałych domów jednorodzinnych. Łupem rabusiów padło wszystko co miało jakąkolwiek wartość...
W miniony piątek, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku otrzymał zgłoszenie o podejrzanych osobach przebywających na jednej z niezamieszkałych posesji na osiedlu Bema. Na miejsce natychmiast zostali wysłani mundurowi z wydziału patrolowo - interwencyjnego.
Drzwi do niezamieszkałego domu były uszkodzone. W środku przebywał natomiast mężczyzna, który twierdził, że pomieszkuje w budynku od kilku dni. Wnętrze budynku było zdemolowane i rozgrabione.
Skradziono wszystko co przedstawiało jakąkolwiek wartość, w tym baterie kranowe, zlew, kabinę prysznicową, szafki kuchenne, kuchenkę elektryczną oraz narzędzia. Łącznie straty wyceniono na 18 tys. złotych.
Mundurowi postanowili sprawdzić jeszcze dom sąsiadujący. Okazało się, że w tym - także niezamieszkałym - budynku znajdowało się jeszcze dwóch mężczyzn. Do tego domu również dokonano włamania.
Zatrzymani tam mężczyźni również twierdzili, że przebywali w domu od kilku dni. Tym razem skradziono żaluzje okienne, meble, szafki, żyrandol, zlew oraz baterie o łącznej wartości ponad 2 tys. złotych. Wnętrze budynku także było zdewastowane.
Ponadto przy jednym z mężczyzn mundurowi znaleźli dokumenty, w tym prawo jazdy, dowód osobisty oraz kartę płatniczą, należące do innej osoby.
Cała trójka trafiła do policyjnego aresztu. Każdy był pijani. Badanie wykazało, że mężczyźni mieli od blisko 2,5 do ponad 4 promili alkoholu w organizmie.
Gdy mężczyźni wytrzeźwieli, usłyszeli zarzuty. Teraz za swój czyny odpowiedzą przed sądem - czytamy na stronie bialystok.policja.gov.pl.
(mik)