Wstępne ustalenia policjantów wskazują na to, że zdarzenie, do którego doszło w sobotni ranek na rondzie Lussy w Białymstoku, było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Funkcjonariusze dotarli już do mężczyzny, który miał prowadzić pojazd ciągnący psa.
Przypomnijmy, w sobotę tuż po godzinie 5 w Białymstoku doszło do drastycznego zdarzenia. Samochód osobowy typu SUV ciągnął za sobą przywiązanego linką psa. Zwierzę urwało się na rondzie Lussy. Nie przeżyło. Kilkanaście godzin później w sieci pojawiły się zdjęcia martwego czworonoga. Wówczas policja mówiła o znęcaniu się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
Zobacz więcej: Brutalnie zabił psa na rondzie przy Pałacu Branickich [FOTO]
Zwrot w sprawie nastąpił jeszcze tego samego dnia. Policja poinformowała o tym jednak dopiero dzisiaj.
W sobotę o godzinie 15.35 funkcjonariusze zatrzymali 32-latka, który miał prowadzić samochód. Niewykluczone, że człowiek ten nie działał umyślnie.
- Pies był na posesji uwiązany na kilkunastometrowej lince. Wstępne ustalania policjantów wskazują, że najprawdopodobniej linka musiała zaczepic się o element pojazdu. Takie ustalenia wynikają z zebranego materiału dowodowego - informuje asp. Marcin Gawryluk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Mężczyzna jest mieszkańcem Białegostoku.
(mik)