Tak jak informowaliśmy wcześniej, w Nowy Rok w nocy palił się warsztat przy ulicy Nowobojarskiej w Białymstoku. Okazuje się, że dzięki białostockim policjantom uniknięto prawdopodobnie większej tragedii.
Do zdarzenia doszło około godziny 3. Ogień pojawił się w warsztacie samochodowym i pracowni renowacji antyków. W pobliskim budynku znajdowało się pięć osób, które być może nie były nawet świadome niebezpieczeństwa. Na szczęście w pobliżu przejeżdżał patrol policji.
„Policjanci z Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku podczas wczorajszej służby, około godziny 3.00, zauważyli pożar na osiedlu Bojary. Mundurowi, za pośrednictwem dyżurnego białostockiej komendy, natychmiast wezwali na miejsce straż pożarną i karetkę pogotowia. Ze względu na bardzo duże zadymienie oraz zagrożenie przedostania się ognia na pobliskie zabudowania, funkcjonariusze niezwłocznie przystąpili do ewakuacji okolicznych mieszkańców. Dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji już po chwili policjanci wyprowadzili na zewnątrz starsze małżeństwo oraz 3-osobową rodzinę. Na szczęście żadna z osób nie wymagała pomocy lekarskiej. Po około dwóch godzinach, po wywietrzeniu pomieszczeń, mieszkańcy mogli bezpiecznie wrócić do domów” - informują mundurowi na swojej stronie internetowej podlaska.policja.gov.pl.
W akcji gaszenia budynków uczestniczyło pięć zastępów strażaków z JRG Białystok. Straty oszacowano na 200 tys. zł.
Szczegóły w tekście: Mężczyzna imprezę zakończył na dachu klatki schodowej, palił się warsztat i mieszkanie. Sylwester białostockich strażaków.
opr. (mik)