Podczas sesji rady miasta Wasilków profesor Politechniki Białostockiej mówiła o terenach w rejonie miejscowości Nowodworce. Samorząd planuje tam inwestycję drogową, a niektórzy właściciele tamtejszych nieruchomości wystąpili o warunki zabudowy, cześć nawet je otrzymała. Tymczasem, jak twierdzi profesor, to bezcenne tereny naturalne, które są źródłem zasilającym ujęcie wody dla aglomeracji białostockiej. Jako takie podlegają ochronie. Jej zdaniem nie powinno być mowy o żadnych inwestycjach budowlanych w tym miejscu. A ich realizacja może nie tylko zaszkodzić środowisku, ale też ściągnąć na gminę poważne kary.
Profesor Grażyna Łaska jest specjalistą z dziedziny inżynierii środowiska. Została poproszona o przedstawienie ekspertyzy dla przedmiotowych terenów. Ekspertyza ta jest druzgocąca. Zdaniem ekspert, tereny te należą do strefy ochronnej ujęcia wodnego dla aglomeracji białostockiej.
Jak opisała, na tym terenie znajduje się półtorametrowa warstwa torfu oraz źródlisko, które zabezpiecza wodę dla terenu gminy, ale także doliny Supraśli, a ta z kolej zasila ujęcia wody aglomeracji białostockiej.
- Tereny te strumieniem łączą się z doliną Supraśli - podkreśla profesor.
Dodaje, że bieg tego strumienia już został na jednej z działek zablokowany, bo nawieziono na nią piach. To zaburzyło naturalny ciek wody, a to z kolei powoduje wysuszanie się terenu. W dalszym etapie takie działania mogą prowadzić do wysuszania się terenu całej gminy, doliny Supraśli, a nawet ograniczenia zasobów wody pitnej.
Profesor Łaska podkreśliła, że tereny te są bardzo cenne przyrodniczo i podlegają szczególnej ochronie m.in. Komisji Europejskiej. Po zapoznaniu się z ich stanem powiadomiła wszystkie niezbędne instytucje. Nie wykluczone, że konsekwencją tych zawiadomień będą procedury, które nakażą samorządowi ochronę tych terenów i powstrzymanie wszelkich inwestycji w ich obrębie. Gminie grożą też kary za doprowadzenie ich do obecnego stanu.
Właściciele części nieruchomości zamierzają się na tych terenach budować. Stąd na jedną z nich nawieziono piachu czy żwiru.
Obecny na sesji właściciel jednej z działek na tym terenie zauważył, że bez problemu uzyskał w urzędzie warunki zabudowy.
Jedno z naturalnych ujęć wody znajduje się tuż obok domów mieszkalnych na działce, która do niedawna była komunalna, ale została sprzedana.
Urzędnicy odpowiedzialni za inwestycje w magistracie zwracali uwagę na to, że tereny objęte ekspertyzą nie należą do źródliska, bo te kończy się w innym miejscu, a wszelkie plany inwestycyjne były konsultowane z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska i Wodami Polskimi. Profesor odpowiedział jednak, iż podczas swojej prezentacji wyświetlała specjalistyczne mapy, ukazujące omawiane tereny i źródła.
- Ja tych map nie tworzyłam, są one podstawą do opracowania ekspertyz - mówiła profesor i dodała, że kilkakrotnie była na miejscu, by poznać stan faktyczny. Przy okazji stwierdziła występowanie wielu gatunków roślin i zwierząt, które podlegają ochronie.
Zauważyła, że już zaczął się proces degradacji tych terenów, a jak dalej będzie postępował, zamiast podmokłego lasu, za kilka lat będzie tu rosła trawa typowa dla suchych gruntów. A to przecież bardzo cenne i ważne źródlisko.
Zaproszony na sesje urbanista zwrócił także uwagę, że wspomniane warunki zabudowy nie są dokumentem, który pozwala na podjęcie działań budowlanych. Zaznaczył również, że opracowywane przez urząd plany zagospodarowania kończą się na opisywanych terenach. I on, i profesor z pełną stanowczością stwierdzili, że tereny te nie mogą być przekształcone w budowlane. Są to tereny leśne lub działki rolne z przeznaczeniem do zalesienia i nie mogą być wykorzystywane do innych celów.
Radni mieli podjąć stosowną intencyjną uchwałę dotyczącą przyszłości opisywanych terenów wokół tej miejscowości, ale ostatecznie po zapoznaniu się z ekspertyzą profesor Grażyny Łaski i długiej dyskusji, postanowili skierować ją do dalszych prac w komisjach. Wnioskował o to radny Andrzej Augustynowicz.
Nie zgadzał się z nim przewodniczący rady, który twierdził, iż uchwała ma być tylko intencyjna, więc nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Wyszło z tego nieporozumienie, bo przewodniczący chciał złożyć nawet wniosek o niezdejmowanie uchwały z porządku obrad, ale zwrócono mu uwagę, że skoro głosowanie nad uchwałą jest już w porządku obrad, nie można głosować nad tym, by w nim pozostało.
Ostatecznie sprawę radni przełożyli na sierpień.
- Już raz nasz samorząd miał podobne problemy. Lepiej teraz sprawę dokładnie przeanalizować niż znowu narażać się na kary - stwierdził jeden z uczestników sesji.
(bisu)