Szymon Hołownia, autor książek, publicysta i konferansjer zaapelował o zbiórkę środków na wiejskie hospicjum na Podlasiu. Jego prośba spotkała się z szerokim odzewem internautów. W ciągu kilku dni zebrano ponad 70 tysięcy złotych.
Zbudujmy razem pierwsze w Polsce wiejskie hospicjum. Dla ludzi którzy żyją z dala od miast, szpitali, centrów pomocy, galerii handlowych, wyrzuconych poza nawias „nowego, wspaniałego świata”. Pewnie nie tak poruszających jak chore dzieci, a dokładnie tak jak one - chcących żyć...
Fundacja Hospicjum Proroka Eliasza na moim rodzinnym Podlasiu to prawdopodobnie jedyne w Polsce hospicjum wiejskie. Opiekujące się starszymi i chorymi ludźmi na odległych, wyludnionych wsiach na polsko - białoruskim pograniczu. Gdzie nie dojeżdża autobus, które omija objazdowy sklep, skąd nie ma jak się wydostać na rehabilitację, do dentysty, po zakupy. Ekipa hospicjum ma pacjentów mieszkających nawet 80 km od siebie. (...)
Prowadzący fundację i hospicjum dr Paweł Grabowski. To wariat. Zostawił krakowskie i warszawskie szpitale i napisał sobie „odwrócony biznesplan”. Szukał miejsca, w którym na pewno nic się nie uda, bo zwyczajnie udać się nie może. Pracują z nim podobni ludzie, dla których to świadomy wybór „antykariery” i robienia najważniejszych rzeczy na świecie. Niektórzy z nich to moi znajomi, jeszcze z białostockich czasów, gdy zakładałem tam „Pomoc Maltańską”. Dam sobie za nich uciąć dowolny narząd i dodatkowo oddam im nerkę. (...)
Paweł ma w szafie paręnaście skoroszytów, projekt stacjonarnego hospicjum wiejskiego (z bazą hospicjum domowego, nieodpłatną wypożyczalnią sprzętu hospicyjnego, gabinetami lekarskimi i centrum edukacji zdrowotnej i paliatywnej). Ma już też ziemię w Makówce, w pobliskiej gminie Narew. Nie ma 15 mln zł, na jakie opiewa kosztorys wraz z wyposażeniem. Ma zebrane 500 tys. na wkład własny, pisze projekty, ale akurat te na infrastrukturę nie przechodzą. Stan surowy zamknięty to koszt 5 mln zł. Mamy pod opieką hospicjum w Rwandzie, więc wiem, że ten projekt jest po prostu w punkt. Wszystko tam jest pomyślane, włącznie z tym, żeby chorzy mogli być na łóżkach wywożeni na spacery do pobliskiego lasu, mogli popatrzeć na swój dom, swój krajobraz. (...)
Zobaczycie, że jeśli uda się ruszyć tę zbiórkę, jeśli udostępnicie ją, wieść poniesie się w świat, może się okazać, że nagle zgłoszą się i samorządy, i centralna polityka, i sponsorzy, bo oni zawsze przychodzą tam, gdzie gromadzą się ludzie. Więc się zgromadźmy. Zbierzmy im choć na część tego stanu surowego, na jedną dużą cegłę, (przez Dobrą Fabrykę, która co do grosza wszystko Hospicjum przekaże, bo my mamy ten mechanizm, a oni nie), a jeśli się okaże, że to idzie - podniosę cel zbiórki i może uda się - ale to by były jaja - zebrać na cały?
Zbiórka, którą ostatnio robiłem, na nasz szpital w Kongo, poszła wspaniale. Jesteśmy na etapie zakupów, podnieśliśmy przelewy, mimo wojny - robota idzie aż miło. Tam zebraliśmy 63 tys. Tu proszę - na początek - o 100 tys. Strasznie dużo kasy, ale dla jednostki. Ale gdy się nas skrzyknie masa?
Ja już wiem, że wypruję sobie dla tego pomysłu flaki, tak jestem do niego przekonany. Ale przecież jak to hospicjum powstanie, każdy z nas będzie mógł tam pojechać i powiedzieć: to po mnie zostanie. Nie pozwólmy, by choć jeden człowiek nie miał szans na przeżycie swojego życia w pełni do samego końca
- napisał na swoim profilu na Facebooku Szymon Hołownia. Zbiórka bardzo szybko rozeszła się w mediach społecznościowych. W ciągu weekendu zebrano ponad 70 tysięcy złotych. Akcja trwa.
Więcej informacji znaleźć można na stronie internetowej Facebook.com.
opr. (pb)