Gdy w listopadzie liść na szczytach drzew trzyma, to w maju na nowe liście spadnie jeszcze zima.
Pod koniec października drzewa stoją już nagie, a gruby dywan liści pokrywa ziemię i szeleści pod nogami. Rośliny zielne też przygotowują się do zimowego spoczynku. Ich nadziemne zielone części obsychają, wycofując substancje pokarmowe do narządów spichrzowych, ukrytych pod ziemią - bulw i cebul. Na tych podziemnych pędach już w jesieni formują się pąki, w których ukryte są zawiązki kwiatów. Pod ciepłym przykryciem z opadłych liści, a później i śniegu, czekają one nadejścia wiosny, aby jak najwcześniej rozwinąć się i zakwitnąć.
Jesień w swojej wszechobecności, jakby ominęła lasy iglaste – tu nadal króluje zielony parasol. Właśnie teraz dojrzewają ostatnie szyszki sosen i świerków.
Nazwa listopad (według Brücknera) pochodzi od opadających jesienią liści. Nazwa adekwatna jest z rzeczywistym światem, bowiem październikowo-listopadowy wiatr ogołocił już prawie wszystkie liście z drzew.
W ciągu listopada ustala się wśród fauny leśnej porządek zimowy. Ogromna większość zwierząt bezkręgowych znajduje się w stanie snu zimowego. U dzików trwa okres rui, tzw. huczki. Jeż najadł się już do syta i teraz jest czas, aby zapaść w sen zimowy, w którym pozostanie do wczesnej wiosny. Ptasia ferajna nie zimująca u nas w większości już odleciała. Kończą się przeloty żurawi, gęsi i drozdów. Odlatują ostatnie ptaki; niepozorny skowronek i rudzik. Jego odlot trwa długo, a pojedyncze osobniki pozostają u nas do zimy.
Pod koniec miesiąca są już na miejscu te gatunki, które przylatują do nas na zimę z północy (myszołowy włochate) i ze wschodu (gile, jemiołuszki). Na polach widać stada wron, gawronów i kawek. Przez cały listopad ciągnie się rójka piędzika przedzimka. O zmroku można wówczas spotkać samce tych motyli latające wśród drzew liściastych - czytamy na stronie bialystok.lasy.gov.pl.
opr. (pb)