Jak poinformowało Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, kobieta biegająca w rejonie Borsukówki koło Dobrzyniewa Dużego znalazła bardzo osłabionego bielika. Ptak zdechł w drodze do weterynarza. Niewykluczone, że został celowo otruty.
O całym zdarzeniu na swojej facebookowej stronie informuje Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków:
Mieszkańcy wsi Borsukówka (20 km na północny zachód od Białegostoku) zgłosili nam, ze znaleźli osłabionego bielika. Ptak miotał się po krzakach, nie był w stanie wzbić się w powietrze, roślinność wokół była wygnieciona i połamana.
Pracownik PTOP zabrał ptaka i przewiózł do weterynarza w Białymstoku. Podczas transportu bielik zmarł. Okazało się, że była to dorosła samica. Pani weterynarz, z którą współpracujemy od wielu lat postanowiła zrobić sekcję. Zdarza się, że bieliki są otruwane przez pracowników stawów rybnych, co roku odnotowywanych jest kilka takich przypadków na terenie całego kraju. Niestety, ptaki drapieżne, czaple i kormorany traktowane są jako szkodniki podkradające ryby.
Weterynarz przesłała organy bielika do zbadania przez toksykologa, do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Wynik, tak jak się spodziewaliśmy, wyszedł pozytywny: znaleziono składniki preparatów gryzoniobójczych, czyli po prostu trutkę na szczury. Jest to bardzo silna substancja trująca. Naszym zdaniem bielik spożył trutkę w podrzuconej padlinie - wole miał wypełnione mięsem drobiowym. Zamierzamy zgłosić sprawę na policję. Nie zakładamy, że uda się ustalić i ukarać sprawców. Liczymy na to, że potencjalni podejrzani po rozmowie z policją przekonają się, że nie można dzikich zwierząt zabijać bezkarnie, że prawo chroni również je i zanim kolejny raz podłożą trutkę, zastanowią się czy warto ryzykować.
Orzeł bielik to duży drapieżny ptak z rodziny jastrzębiowatych. W Polsce gatunek ten objęty jest ścisłą ochroną. Za jego uśmiercanie mogą grozić nawet dwa lata pozbawienia wolności.
(mik)